Rzadko myślimy o tym, co mamy, lecz zawsze o tym, czego nam brak.
A. Schopenhauer
Żył kiedyś pewien znany mędrzec, który mieszkał na szczycie góry w Himalajach. Zmęczony ludźmi wybrał proste życie i spędzał większość czasu, medytując. Jego sława sięgała tak daleko, że różni ludzie gotowi byli iść wąskimi ścieżkami, wspinać się na strome góry i przepływać rzeki, by spotkać się ze świętym człowiekiem, który, jak niosła wieść, potrafił rozwiązać każdy kłopot. Mędrzec, którego wypełniało współczucie, dawał rady tu i tam, ale starał się spławiać niechcianych odwiedzających. Mimo to zjawiali się oni w dużych grupach. Raz dziennie do jego drzwi pukał tłum. Ludzie mówili, że w miejscowych gazetach ukazały się wspaniałe historie na jego temat. Wszyscy byli pewni, że mędrzec wie, jak pokonać trudności, które zaistniały w ich życiu. Mędrzec nic nie powiedział, poprosił ludzi, by usiedli i poczekali. Minęły trzy dni i pojawiło się jeszcze więcej ludzi. Kiedy nie było już miejsca dla nikogo więcej, mędrzec zwrócił się do ludzi, którzy stali przed jego drzwiami.
- Dziś dam odpowiedź wszystkim, którzy tego pragną. Ale, jeśli chcecie, bym rozwiązał wasze problemy, musicie mi coś obiecać: nie mówcie nowym pielgrzymom, że tu zamieszkałem.
Mężczyźni i kobiety złożyli świętą przysięgę. Obiecali, że, jeśli mędrzec spełni ich prośbę, nie pozwolą, by nowi pielgrzymi wspięli się na górę.
- Opowiedzcie mi o swoich problemach – powiedział mędrzec.
Ktoś zaczął mówić, ale wkrótce przerwali mu inni. Ludzie wiedzieli, że to ostatnie spotkanie ze świętym mędrcem i bali się, że mędrzec nie zdąży ich wszystkich wysłuchać. Kilka minut później zrobiło się zamieszanie. Ludzie przekrzykiwali się nawzajem, niektórzy płakali, mężczyźni i kobiety darli sobie włosy z głowy w desperacji, ponieważ hałas zagłuszał wszystko. Mędrzec pozwolił, by ta sytuacja trwała jeszcze trochę, a potem krzyknął:
- Cisza!
Tłum natychmiast ucichł.
- Zapiszcie swoje problemy na kartkach i połóżcie je przede mną – powiedział.
Kiedy obecni skończyli, mędrzec wymieszał wszystkie kartki w koszu, a potem powiedział:
- Podawajcie sobie ten kosz. Każdy z was weźmie kartkę i przeczyta to, co jest na niej napisane. Wtedy zdecydujecie, czy chcecie zatrzymać swoje problemy, czy też zająć się tymi, które dostaliście.
- Podawajcie sobie ten kosz. Każdy z was weźmie kartkę i przeczyta to, co jest na niej napisane. Wtedy zdecydujecie, czy chcecie zatrzymać swoje problemy, czy też zająć się tymi, które dostaliście.
Każda z osób wyciągnęła kartkę, przeczytała ją i poczuła przerażenie. Ludzie doszli do wniosku, że ich problemy, nawet, jeśli wydawały się straszne, nie były aż tak poważne jak zmartwienia sąsiadów. Dwie godziny później wymienili między sobą kartki. Każdy z obecnych schował do kieszeni kartkę ze swoimi problemami z uczuciem ulgi, że jego zmartwienie nie jest jednak tak ciężkie, jak myślał. Ludzie zeszli z góry, wdzięczni za tę lekcję. Każdy z nich czuł się teraz szczęśliwszy i zamierzał dotrzymać złożonej obietnicy: nie pozwoli, by ktokolwiek zakłócił spokój świętego mędrca.
P. Coelho „ Problemy innych ludzi”
Usłyszałam:
- odpuść sobie, nie oczekuj.
Zabrałam swoją karteczkę, wróciłam ....
Zrobiłam torcik ;-)
Torcik morelowy.
(zainspirowany przepisem Marry Berry „Desery”)
Ciasto
120 g zmielonych migdałów
260 g mąki
200 g cukru
175 g masła
1 jajo
3 łyżki kakao
1 łyżeczka cynamonu
1 łyżeczka skórki startej z cytryny
szczypta soli
Nadzienie
300 g suszonych moreli
250 ml soku pomarańczowego
1 łyżka cukru
Morele włożyć do rondla, zalać sokiem, wsypać cukier i podgrzewać ok 30 min. Morele powinny zmięknąć i prawie całkowicie wsiąknąć sok. Przestudzić i zmiksować na jednolitą masę.
Składniki na ciasto umieścić w misce i dokładnie połączyć jak kruche ciasto. Połową ciasta wylepić dno i boki okrągłej foremki do pieczenia o średnicy 24 cm. Na ciasto wyłożyć masę morelową. Resztę ciasta rozwałkować i pokroić na paski o szerokości 1 cm. Ułożyć w kratkę na masie morelowej. Piec w piekarniku nagrzanym do 200 stopni ok. 30 min. Po upieczeniu oprószyć cukrem pudrem.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz