Nie obiecuję ci wiele...
Bo tyle prawie co nic...
Najwyżej wiosenną zieleń...
I pogodne dni...
Najwyżej uśmiech na twarzy...
I dłoń w potrzebie...
Nie obiecuję ci wiele...
Bo tylko po prostu siebie.
Bolesław Leśmian
Już pisałam o miłości tutaj, o tym że miłość to nie tylko uczucie ale postawa, wybór, intymność, współodczuwanie, troska. Ta sama wrażliwość.
Jednak po kilku dniach zamyślenia potrzebuję jeszcze coś napisać.
Miłość to stan, w którym szczęście drugiej osoby staje się ważniejsze od naszego. To zdolność do poświęceń. To troska nie tylko o swoje potrzeby ale i o potrzeby drugiej osoby. A co jeżeli potrzeby moje są w konflikcie z potrzebami kochanej osoby. Miłość nie karze wybierać i losować, nie zastanawia się, które potrzeby są ważniejsze. Myślę, że jeżeli ktoś pyta czy to możliwe, czy można tak kochać – to jeszcze nie kochał. I nie można czuć się ograniczonym, zniewolonym bo ten kto prawdziwie kocha i jest kochany czuje się wyjątkowo wolny i spokojny i zmienia się na całe życie. Można mieć różne zainteresowania ale podobne priorytety.
Miłość pisze się „dawać”, nie pół na pół tylko 100%, jeżeli chcesz stworzyć szczęśliwy związek musisz być gotowy dawać, dawać dokładnie to co chcesz otrzymywać i jeszcze więcej.
No cóż wszystko możemy zdobyć, kupić ale miłości drugiego człowieka nie.
Człowiek kocha albo nie kocha, i żadna siła na świecie nie ma na to wpływu. Możemy udawać, że nie kochamy. Możemy oszukiwać się, że kochamy, przywyknąć do drugiej osoby. Możemy przeżyć całe życie w przyjaźni i wzajemnym zrozumieniu, założyć rodzinę, a mimo to czuć wokół żałosną pustkę, wiedzieć, że czegoś ważnego brakuje.
Myślę,że warto jeszcze wspomnieć o tęsknocie,odczuwaniu specyficznego bólu w czasie oddzielenia.
Dwa scenariusze:
1. Liczysz dni do spotkania kiedy spotykacie się godziny dni mijają, kiedy rozstajecie się czujesz jakbyś zostawiał kawałek siebie.
2. Liczysz dni do spotkania ,kiedy spotykacie się jeden dzień mija fantastycznie, drugi, następnego nie masz nic przeciwko rozstaniu – potrzebujesz oddechu, potrzebujesz przerwy.
Nieobecność wskazuje na miłość bardziej niż wielu ludzi sobie to uświadamia.
Zbyt idealne? Nie, to jest możliwe.
Jak ugotować miłość?
Łatwo znaleźć składniki miłości, ale wszystko zależy od tego, jak się je miesza. Potrzeba ogromnej pracy. Po pierwsze, trzeba umieć rozumieć i akceptować. Potem trzeba być najlepszym przyjacielem. Zawsze. Trzeba pracować nad pokonywaniem własnych słabości i egoizmu. Potrzeba wielkiego serca, mimo że tak łatwo jest po prostu być małym człowiekiem w tak wielu sytuacjach... Czasami iskra zapalająca miłość jest z ludźmi od początku. Ale wielu tę iskrę bierze za płomień, który - jak uważają - będzie trwał wiecznie. To dlatego tak wiele ognia i żaru serc ludzkich po prostu się wypala i w końcu gaśnie. Nad prawdziwą miłością trzeba pracować diabelnie ciężko, każdego dnia.
Tylko jest jeden problem... potrzebna jest druga osoba, która podobnie myśli, podobnie odczuwa, której się chce, nie zgadza się na codzienność, chwyta każdą uroczą chwilę...
Jak zrobić paszteciki?
Ciasto:
400 g mąki
200 g masła
2 łyżki śmietany
1/2 łyżeczki soli
1 jajko
Wszystkie składniki posiekać nożem i dokładnie połączyć.
Farsz:
200 g fety
300 g ugotowanych ziemniaków
1 cebula dymka, drobno posiekana, razem z częścią zieloną
2 łyżki oliwy z oliwek lub masła
Można dodać rozmaryn oraz pieprz do smaku. Wszystkie składniki dokładnie wymieszać.
Ciasto rozwałkować, wykrawać koła o średnicy ok. 10 – 12 cm. i wypełniać farszem. Jest to bardzo kruche ciasto więc może trochę pękać. Paszteciki układać na blaszce pokrytej papierem do pieczenia i smarować jajkiem rozmieszanym z 2 łyżkami mleka. Piec w gorącym piekarniku do zrumienienia.
Smakują dobrze na ciepło i na zimno. Podane z barszczem mogą być daniem obiadowym.