Praca jest wynikiem konieczności zewnętrznej. Twórczość jest wynikiem konieczności wewnętrznej. Przed każdym człowiekiem stoi wybór - tworzyć czy tylko pracować.
Bolesław Piasecki
Chciałam podać liczbę ale już nie potrafię doliczyć ile upiekłam bochenków chleba. Od 21 września nie kupuję pieczywa. Początki były trudne, były i takie momenty, w których po wyciągnięciu ciężkiego, pękniętego gniota stwierdzałam
- koniec, jutro idę do piekarni!
Są tacy, którzy czekają ile jeszcze wytrzymam i cały czas się dziwią, że mi się chce ale nie rozumieją, że to przyjemność, to wewnętrzna potrzeba.
Już o tym pisałam tutaj ale warto powtórzyć, że najważniejszym czynnikiem w chlebowej twórczości jest czas. Czyli to czego nam w życiu najbardziej brakuje ;) Nie chodzi o to, że pieczenie chleba jest czasochłonne. Czas dla domowego piekarza liczy się troszeczkę inaczej - tu dosypuje, tam wymiesza i jeszcze przez chwilę zagniecie, a pomiędzy tymi czynnościami ćwiczy cierpliwość - tylko czeka i patrzy na ciasto.
Nie, nie - oczywiście żartuję, przecież nikt nie ma czasu, żeby cały czas patrzeć jak rośnie ciasto. No może na początku tak było, jak rozpoczynałam swoja chlebową przygodę i drżałam, że się nie uda, nie urośnie. Teraz w miarę nabierania doświadczenia, pieczenie chleba dzieje się jakoś mimochodem i staje się nieodzowną częścią życia. Ja robię to czasem automatycznie, szczególnie gdy piekę według znanej już receptury.
Cierpliwość i czas szczególnie popłaca, chlebowe ciasto nie wybaczy nam pośpiechu, poganiania.
I to jest właśnie niesamowite, że w dzisiejszym świecie, w którym wszystko ( prawie wszystko;-) można kupić, przyspieszyć, zautomatyzować jest jeszcze domowy chleb, który potrzebuje cierpliwości, troski, czułości.
Proponuję dzisiaj chleb, który jest już moją wariacją na temat...
Chleb żytni z miodem lub cukrem trzcinowym muskovado
Wieczorem:
Miska nr 1:
60 g mąki żytniej razowej
170 g mąki pszennej razowej
1/2 łyżeczka soli
200 g maślanki
Wszystkie składniki dokładnie wymieszać, przykryć ściereczką i odstawić na 10- 12 h najlepiej na noc w temp. pokojowej.
Miska nr 2:
70 g zakwasu żytniego
220 g mąki żytniej razowej (typ 2000)
200 g wody o temp. pokojowej (najlepiej źródlanej lub przefiltrowanej)
Postępować podobnie jak w przypadku pierwszej miski.
Rano:
Wymieszać składniki z obu misek, dodać:
60 g mąki żytniej razowej (np. typ 2000)
1 łyżeczka soli
2 i 1/4 łyżeczki drożdży instant
30 g ( 2 łyżki) miodu lub cukru
30 g masła bardzo miękkiego
Ja dodałam jeszcze słonecznik i sezam.
Wszystkie składniki połączyć, nie trzeba długo wyrabiać. Przykryć miskę i odstawić do wyrastania na ok. 1 h.
Następnie przełożyć do formy wysmarowanej olejem i wysypanej otrębami żytnimi.
Odstawić do wyrastania na ok. 1 godzinę - ciasto powinno wypełnić formę.
Piec w piekarniku nagrzanym do 220 st C. Należy wstawić do piekarnika garnek lub miskę z wodą, żeby piekarnik był naparowany. Piec ok 50 min.
Najlepszy jak ostygnie, również następnego dnia.
Polecam!
Chciałam napisać dzisiaj o czymś innym ale zabrakło mi słów... może jutro.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz