środa, 3 listopada 2010

Czekolada z pieprzem czarnym i cayenne.

Prawdziwa siła zrozumienia polega na niedopuszczeniu do tego, by coś, czego nie wiemy, krępowało to, co wiemy.
R.W. Emerson

Czasem przychodzą noce nieznośnie bezsenne. Ręka nie potrafi nakreślić kilku słów. Stos książek jak, apteczka pierwszej pomocy. Szukam odpowiedzi... Jednak wzrok kilkanaście minut na jednej stronie. Jakoś nie poruszają mnie dziś losy tych, którzy zmienili wszystko w swoim życiu. Myśli uciekają...
No cóż trwanie w rzeczywistości ostatnio mi doskwiera.
Prawda jest niebezpieczna, podobnie jak tlen, kiedy otrzymamy jej zbyt wiele, możemy się rozchorować. Może najlepiej byłoby wyjść, trzasnąć drzwiami. Tylko ja nie jestem dobra w wychodzeniu. Zastanawiam się co się dzieje za drzwiami i czy przypadkiem Komuś nie przytrzasnęłam palców.
Szarą nitką łączę szare dni. Nawlekam wszystko to, co sprawia mi radość, by się nie rozsypało. By nie zapomnieć. Wąchanie i smakowanie, słuchanie i przyglądanie się życiu, układanie słów w całość i obrazów jak puzzle. Sporo tego jest, tylko trzeba pamiętać, nosić przy sobie jak naszyjnik z jarzębiny.
Rano...
Słońce prześlizguje się przez żaluzje. Sprawdza czy wszystko w porządku. Może zostanie na dłużej.
A ja ratuję się czekoladą, dzisiaj ciemną, delikatnie ostrą i do tego... muzyka. 


Czekolada z pieprzem czarnym i cayenne
( porcja dla jednej osoby)
100 ml mleka skondensowanego niesłodzonego
50 g czekolady gorzkiej min 60 %
maleńka łyżeczka cukru wanilinowego 
maleńka łyżeczka cukru trzcinowego jasnego
ziarenko pieprzu
szczypta cayenne
Mleko, połamaną czekoladę, cukry oraz ziarenko pieprzu umieścić w niewielkim garnuszku i delikatnie podgrzewać, do rozpuszczenia się czekolady. Starać się by mleka nie zagotować. Wyjąć ziarenko pieprzu i zmiksować mleko z czekoladą blenderem do całkowitego połączenia. Przelać do ogrzanej filiżanki. Można udekorować pianką z mleka i posypać ostrożnie cayenne. Mmmm... pyszne.
Uwaga!
To nie jest środek nasenny, ta czekolada zdecydowanie pobudza do życia. Podwyższa poziom neuroprzekaźników: serotoniny i endorfin;-D
To są chwile, w których niczego więcej nie potrzeba, niczego nie brakuje. No właściwie tego najważniejszego, przyjaznej dłoni.


8 komentarzy:

  1. Chętnie skorzystam z Twojego przepisu, bo ostatnio potrzebuję energii do działania.
    A tak w ogóle to bardzo lubię Twojego bloga i to nie tylko ze względu na ciekawe pomysły kulinarne. To dziwne, ale czytając Twoje słowa czuję się mniej samotna.
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  2. Miło Cię gościć na blogu! Dziękuję za miłe słowa, tak potrzebne bo z motywacją u mnie ostatnio ... kiepsko;-) Podobno "można latać bez skrzydeł, tylko potrzebny jest ktoś, kto szybko biega i mocno trzyma za sznurek" ;-D Mój Ktoś ostatnio wypuścił...
    Czekoladę polecam. Kiedyś robiłam na śmietance jednak była zbyt ciężka. Ta ma idealny smak, polecam.

    OdpowiedzUsuń
  3. Dorotko u Ciebie jak zawsze pyszności, wspaniałe zdjęcia i piękne teksty o życiu. Mam nadzieję, że kiedyś wydasz książkę w takim tonie, już dziś staję po nią w kolejce :)

    Uwielbiam mleko skondensowane, więc taka czekolada musi być wspaniale smaczna!

    OdpowiedzUsuń
  4. magiczne lekarstwo na polepszenie humoru =]
    koniecznie muszę wypróbować ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Betsy - Chyba brak mi jeszcze odwagi by napisać Książkę;-) Choć dzisiaj wszyscy dokoła piszą książki i poradniki . Pozdrawiam.

    Carambolay - na mnie czekolada bardzo działa, jestem dosyć znanym czekoladozjadaczem;-) dziękuję za odwiedziny

    OdpowiedzUsuń
  6. Ładnie powiedziane o tych szarych dniach... Miewam podobnie i nijak nie jestem w stanie odgonic takich myśli - one muszą same odejsc...

    OdpowiedzUsuń
  7. Dzisiaj rano przygotowałam sobie filiżankę tej czekolady i muszę przyznać, że jest wyborna. Mleko skondensowane rzeczywiście się tutaj sprawdza, gdyż czekolada jest w sam raz (nie za ciężka i nie za "cienka").
    Doroto, dziękuję za przepis, a zamiast przyjaznej dłoni przesyłam przyjazne myśli.

    OdpowiedzUsuń