wtorek, 28 września 2010

Placuszki pachnące ziołami.

Dobroć jest cichym czynieniem tego, o czym inni głośno mówią.
Friedl Beutelrock



Deszczowa jesień, która właściwie dopiero nadchodzi. Wokół wszyscy marudzą że zimno i ciągle pada.
Zrób mi placuszki, proszę...
Czasem  przychodzą takie dni zimne, ponure, pochmurne. Winne są nie tylko chmury, które zakrywają słońce ale również to co siedzi w nas. Dobrze, że pewne dania otulają  wspomnieniami jak koc. Łagodzą i ogrzewają. Kiedy jesteśmy dziećmi pewne rzeczy są oczywiste, pewne. Kiedy wracałam do domu wczesną jesienią, Mama smażyła placuszki na słodko lub pachnące ziołami. Na talerzu rosła góra tych pyszności. I pełny kubek parującej herbaty, pachnącej cytryną. Tylko dla mnie, dla Ciebie. Taki prosty gest. 
Potem, sama nie wiem kiedy, dosyć szybko, może za szybko stałam się dorosła.  
Zrób mi proszę placuszki...
Dziś tak bardzo brakuje mi tych gestów, poczucia, że jestem ważna najważniejsza, kochana... wzajemności. Nie takiej wymuszonej, wyliczonej, tylko takiej po prostu, gdzieś z wnętrza.
Proszę zrób mi placuszki...
Nie potrafisz? To może herbatę pachnącą cytryną...
Nie masz czasu?

Placuszki pachnące ziołami
3 jaja
1,5 szkl wody
2 szkl mąki
łyżeczka proszku do pieczenia
łyżeczka soli
2 pomidory ( pokrojone w kostkę)
1 papryka czerwona ( pokrojona w kostkę)
1 papryka żółta ( pokrojona w kostkę)
200 g sera żółtego ( startego)
200 g wędliny ( użyłam kiełbasy kminkowej i również pokroiłam w kostkę)
łyżka posiekanego oregano lub łyżeczka suszonego
łyżka posiekanego koperku ( czasem dodaję natkę pietruszki)
pieprz
Jaja rozbić mikserem dodać wodę, mąkę z proszkiem i solą. Dokładnie połączyć. Ciasto ma konsystencję trochę bardziej gęstą od naleśnikowego. Dorzucić  resztę składników i wymieszać wszystko szpatułką. Łyżką kłaść placuszki na patelni i smażyć z dwóch stron. Ja smażyłam na patelni teflonowej, którą tylko przecierałam olejem.
Dobrze smakują na ciepło i na zimno. Można podawać z dodatkiem ketchupu. 




sobota, 25 września 2010

Chleb podlaski.


Widzimy ludzi i rzeczy nie takimi, jakimi są, ale takimi, jakimi my jesteśmy
Anthony de Mello







Chleb... najlepiej smakował na wynos, w towarzystwie przyjaciół. 
 - Z czym masz?
 - Daj gryza.
Bo jedni mieli z masłem i solą, inni z cukrem a jeszcze inni ze smalcem. Siedzieliśmy na krawężniku i obmyślaliśmy nową trasę dla „wyścigów kapsli”
Dzisiaj kroję pajdę chleba i idę do parku, posiedzieć na ławce i zaczekać na siebie.
Staram się łapać każdą chwilę. Pilnuję by nie umknął mi żaden promień słońca. Czuję ten niesamowity zapach ziemi, spadających liści. To jest to co tak bardzo lubię we wczesnej jesieni. To taka pora, kiedy wiadomo, że coś przemija, kończy się. Jednak pozostaje silna potrzeba zrobienia jeszcze czegoś, by wykorzystać mijający czas, odebrać to co można i dać coś w zamian.

Polecam chleb podlaski. Wilgotny, o bardzo wyrazistym smaku. Jest lepszy następnego dnia po upieczeniu, długo zachowuje świeżość. Taki chleb wypieka moja rodzina zamieszkująca na Podlasiu.
Chleb podlaski
50 g zakwasu ( oczywiście dokarmionego)
200 g mąki żytniej chlebowej ( może być typ 720)
180 ml wody
Wymieszać i pozostawić na 8 – 10 h.
Po tym czasie dodać
600 g mąki żytniej
ok. 200 - 220 ml wody ( to zależy od mąki) 
1,5 łyżeczki soli
1 łyżka miodu
Wszystkie składniki dokładnie wymieszać szpatułką lub mikserem. Powinno powstać lekko klejące ciasto. Przykryć i pozostawić na ok 1 h.
Następnie przełożyć do keksówki ( ja piekłam w dwóch ale uważam, że swobodnie można upiec jeden wyższy). Pozostawić do wyrośnięcia na ok 3 h.
Piekarnik nagrzać do 230 stopni.Razem z chlebem do piekarnika włożyć naczynie z wodą. Piec ok 40 min









środa, 22 września 2010

Makowiec z jabłkami.

Umieć żyć to: żyć lekko bez lekkomyślności; być wesołym bez swawoli; mieć odwagę bez brawury, zaufanie i radosną rezygnację.
Henri Theodor Fontane



Są tacy, którzy  w nocy idą spać. Są tacy, którzy oglądają nocą filmy, grają w gry komputerowe. A ja piję herbatę  i oglądam stare zeszyty z przepisami i zastanawiam się co jutro upiekę;-) Jest to czas kiedy muzyka przemawia, zwykła herbata smakuje niezwykle a ja odbywam podróż w czasie. Bardzo lubię wracać do przepisów bardzo starych. Do  przepisów, które dostałam od koleżanki, podpatrzyłam u Babci lub przepisałam z zeszytu cioci. Przypominam sobie jaka wtedy byłam, co było dla mnie istotne. Czasem pojawia się uśmiech, czasem łza wzruszenia
Dzisiejszy przepis jest bardzo stary. Z czasów kiedy to ja siedziałam w ławce szkolnej.
Masz ochotę na kawałek ciepłego jabłecznika? Może makowca? Jak najszybciej, najlepiej zaraz. 1 godzina, w tym ok 45 min pieczenia i 15 min. przygotowań. Daję słowo!




Makowiec z jabłkami.
150 g masła
400 g maku ( niemielonego)
500 g jabłek ( zetrzeć i odcisnąć sok)
4 łyżki miodu
1 łyżka cukru
4 łyżki kaszy manny 
cukier waniliowy
4 jaja ( białka ubić osobno do białości)
ok 200 g dżemu ( śliwkowy lub czarna porzeczka)
1 łyżeczka proszku do pieczenia
szczypta soli.
Masło utrzeć z żółtkami i miodem, dodać dżem i wymieszać.  Wszystkie suche składniki połączyć. Wsypać do masy maślanej i dokładnie wymieszać. Dodać starte jabłka i jeszcze raz wymieszać. Następnie dodać pianę z białek, najpierw łyżkę (by rozluźnić masę) później całą resztę. Piekarnik nagrzać do 200 stopni, piec ciasto ok 45 min.
Ciasto można upiec na kruchym spodzie.
2 szkl mąki
1/2 szkl cukru 
100 g masła
2 jaja
szczypta soli
Wszystkie składniki połączyć. Ciastem wylepić formę do pieczenia. Ja piekłam w formie 25x35 cm. Na ciasto wyłożyć masę makową.
Po upieczeniu ciasto można polać roztopioną w kąpieli wodnej czekoladą. Ja wykorzystałam czekoladę białą.

poniedziałek, 20 września 2010

Caprese na ciepło.

Dzisiaj jest pierwszym dniem reszty Twojego życia. Nic bardziej prawdziwego.
Jonathan Carroll




Poranek budzi promieniami, prześwitującymi przez żaluzję ( niedomkniętą;-)
Południe ogrzewa cudownym ciepłem słońca. Chciałoby się nałapać jak najwięcej tego światła. W kosmyki włosów, pod powiekami. Pełne dłonie upchać w kieszeniach.
Bo wieczory coraz dłuższe i chłodne. Tak bardzo potrzeba silnych ramion, które przygarną, ciepłego swetra, spojrzenia w oczy, które nie potrzebują słów... Potrzeba ciepła.
Wyjmuję z piekarnika caprese, pachnie bazylią.

Caprese na ciepło.
2 pomidory ( duże i najlepiej takie aromatyczne z ogonkami)
opakowanie mozzarelli ( ok 125 g)
kilka oliwek*
bazylia ( najlepiej świeża)
1 łyżka octu balsamicznego ( można pominąć ale nadaje on charakteru)
sól, pieprz
Folią aluminiową wyłożyć naczynie do zapiekania. Ostrym nożem pokroić pomidory, oliwki oraz ser na plasterki. W naczyniu poukładać na przemian plastry pomidora,  sera, oliwek i bazylię, tak by ser był na wierzchu. Piekarnik nagrzać do temp. 220 stopni i ustawić funkcję grillowania. Piec ok 3 min ( ser powinien się stopić) Skropić oliwą i octem, doprawić delikatnie solą i pieprzem.

*Polecam oliwki z aromatyzowanej oliwy
oliwki ( zielone lub czarne)
oliwa z oliwek
kilka listków bazylii
1-2 ząbki czosnku
kawałek papryczki chili lub kilka ziarenek pieprzu
Oliwki należy dokładnie odsączyć z zalewy i włożyć do czystego słoja. Dodać bazylię, czosnek papryczkę lub pieprz. Zalać oliwą z oliwek , zakręcić i odstawić w ciemne i chłodne miejsce ( jednak absolutnie nie do lodówki!) Już następnego dnia oliwa nabiera aromatu, można ją wykorzystać do sałatek. A oliwki ... mniam, są naprawdę smaczniejsze.


piątek, 17 września 2010

Chlebek bananowo orzechowy.

Umysł jest jak spadochron. Najlepiej działa gdy jest otwarty.
Rickson Gracie

Na skubanie powolne przy kubku kawy
na chwilę zatrzymania
na zapach w domu 
na wyjątkowy smak
na uśmiech własny  i bliskich
na niespodziankę dla dzieci, 
które lubią znaleźć coś dobrego w pudełku z drugim śniadaniem.
Chlebek bananowo orzechowy.
Wilgotny, niezwykle aromatyczny, o zniewalającym zapachu



Chlebek bananowo orzechowy
( Ch. Teubner „ Wielka ilustrowana księga ciast)
składniki na keksówkę 30 cm
150 g masła
150 g cukru
3 jaja 
4 bardzo dojrzałe banany
350 g mąki pszennej razowej
3 łyżeczki proszku do pieczenia
cukier wanilinowy
¼ łyżeczki soli
100 g drobno posiekanych orzechów włoskich
100 ml mleka

Masło utrzeć z cukrem i jajami na puszystą masę. Dodać rozgniecione widelcem banany. Mąkę, sól, proszek, orzechy, cukier wanilinowy razem wymieszać i dodawać do masy maślanej na przemian z mlekiem. Wszystko dokładnie wymieszać. Piekarnik nagrzać do 170 stopni. Napełnić ciastem formę i piec ok 50 min. 
Wystarczy kubek mleka lub pachnąca kawa.
Gorąco polecam;-)


środa, 15 września 2010

Kurczak z pieczarkami i oliwkami.

Podobno nic nie trwa wiecznie, ale (…) czasami miłość trwa nawet wtedy, kiedy ukochana osoba odejdzie.
Cecelia Ahern „Ps. kocham Cię”


Dzisiaj był naprawdę piękny dzień. Kiedy skręciłam w parkową uliczkę ogarnął mnie zapach ziemi, lekko wilgotnych liści, przez które nieśmiało zaglądały promienie słońca. I zdecydowanie wolę nie myśleć  jak będzie jutro czy będzie padać, czy wiać. Cieszę się tym co było dzisiaj. Powoli odkrywam jesień. Czas płynie, jesień nadchodzi wielkimi krokami. Urozmaica krajobraz kolorami liści, spadającymi orzechami. To czas porządkowania wakacyjnych wspomnień, ciepłego swetra na ramionach i gorącej herbaty w kubku. Spacer z dziećmi, odwiedziny wiewiórek. Rozmowa przez telefon, która ogrzewa tak jakoś od środka...


Ludzie uważają, że bratnia dusza oznacza idealne dopasowanie, i tego właśnie wszyscy pragną. Tak naprawdę bratnia dusza to lustro, osoba, która pokazuje ci wszystko, co jest w tobie zdławione, osoba, która zwraca twoją uwagę na samą siebie, żebyś mogła odmienić własne życie. Prawdziwe bratnie dusze to prawdopodobnie najważniejsze osoby, z jakimi mamy do czynienia, bo to one obalają mury, którymi się otaczamy, i powodują, że możemy się ocknąć. (...) Bratnie dusze pojawiają się w naszym życiu, żeby odsłonić przed nami kolejną warstwę nas samych, po czym odchodzą".
E. Gilbert „Jedz, Módl się, Kochaj”

Podobno 10 procent ludzkości posiada swoją „bratnią duszę”. Aż 10, a może tylko 10...
Po spacerze zapraszam na ciepły obiad;-)



Kurczak z pieczarkami i oliwkami
3 piersi z kurczaka
duża cebula drobno posiekana
2 ząbki czosnku zmiażdżone
1 czerwona papryka pokrojona
200 g drobnych pieczarek pokrojonych
duży pomidor pokrojony
100 g oliwek zielonych
100 ml bulionu
4 łyżki śmietany
2 łyżki oliwy
łyżka masła
sól, pieprz
natka pietruszki posiekana

Na patelni rozgrzać  masło i oliwę, ułożyć piersi kurczaka i usmażyć na złoto. Mięso zdjąć, na patelnię wrzucić cebulę, czosnek, przemieszać. Następnie dodać paprykę oraz pieczarki, smażyć ok 3 min. Dodać pomidory, doprawić solą i pieprzem. Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Warzywa przełożyć do żaroodpornego naczynia i ułożyć na nich mięso. Kurczaka z warzywami zalać bulionem i wstawić do piekarnika na ok 30 min. Po tym czasie dodać oliwki oraz śmietanę. Przemieszać oraz wstawić do piekarnika jeszcze na 10 min. Posypać pietruszką. Najlepiej smakuje z ryżem lub makaronem.


niedziela, 12 września 2010

Czekoladki.

Milczenie to tekst, który niezwykle łatwo jest błędnie zinterpretować.
J.Tuwim


Przez otwarte okno wpada chłód. Ptaki kłócą się na podwórku, chyba poszło o okruchy. Kot sąsiadów siedzi na daszku i przypatruje się im z zaciekawieniem.
A w domu... minimum wysiłku, maksimum smaku. Słodkie małe czekoladki, które zjada się przy okazji. Ot tak, na raz ;-)


Czekoladki
szklanka cukru
½ szkl mleka skondensowanego niesłodzonego
cukier wanilinowy
100 g  masła
3-4 łyżki kakao
2 szkl mleka w proszku
50 g ciasteczek maślanych
50 g krówek
Mleko, cukier i masło podgrzewać w garnku do całkowitego rozpuszczenia. Mleko w proszku połączyć z kakao i  wsypać do masy maślanej. Dokładnie wymieszać. Dodać krówki i ciasteczka pokrojone na mniejsze kawałki. Wyłożyć do naczynia wyłożonego folią spożywczą i schłodzić. Pokroić w kostkę.



piątek, 10 września 2010

Chleb z rodzynkami i orzechami.

... człowiek jest składającą się ze stu łusek cebulą, uplecioną z mnóstwa nitek tkaniną.
Hermann Hesse „Wilk stepowy”


Nie pozwól abym cię zwiódł
Niech nie zwiedzie cię moja twarz.
Noszę bowiem tysiąc masek - masek, których boję się zdjąć, 
a żadna z nich nie jest mną.

Udawanie jest sztuką, która stała się moją drugą naturą.
Ale ty nie daj się oszukać.
Zaklinam cię na Boga, nie pozwól się oszukać.

Sprawiam wrażenie, że jestem pewny siebie,
Że jestem radosny i nie mam problemów,
Ani na zewnątrz, ani w środku mnie,
Że pewność siebie jest moim imieniem, a opanowanie moją zabawą,
Że wody są spokojne, a ja panuję nad wszystkim
I że nikogo nie potrzebuję.

Ale nie wierz mi, proszę.
Z wierzchu moja dusza wydaje się gładka, 
ale ta powierzchnia jest moją maską,
która wciąż się zmienia i bezustannie skrywa wnętrze.

W środku jednak nie ma ukojenia.
W środku ukrywa się mój umysł - zagubiony, zalękły, samotny.
Ale ja to ukrywam.
Nie chcę, żeby ktokolwiek wiedział.
Przeraża mnie myśl, że moja bezsiła i strach zostaną odkryte.

To dlatego szaleńczo tworzę swoje maski by się za nimi skryć;
Nonszalancka, wymyślna fasada,
Która pomaga mi udawać - chroni mnie przed spojrzeniem,
które Wie.

Ale takie spojrzenie jest moim wybawieniem.
Moim jedynym wybawieniem. I gdzieś, głęboko, ja to wiem.
Jest tak, jeśli podąża za tym akceptacja, jeśli podąża za tym miłość.

To jest jedyna rzecz, która upewni mnie w tym, 
w czym ja upewniam siebie -
Że jestem czegoś wart.

Ale ja tobie tego nie mówię. Nie śmiem. Obawiam się tego.
Obawiam się, że z twoim spojrzeniem nie przyjdzie akceptacja i miłość.
Boję się, że będziesz mi miała za złe, że będziesz się ze mnie śmiać,
I że zobaczysz moje wnętrze i mnie odrzucisz.
Tak więc gram moją grę - w desperacji.
Z maską pewności siebie na zewnątrz i drżącym dziecięciem wewnątrz.

I tak zaczyna się parada masek, a moje życie staje się linią frontu.
Mówię do ciebie o niczym, słodkim tonem płytkiej pogawędki.
Mówię wszystko, ale to wszystko jest niczym,
Gdyż nie mówię nic, co byłoby wszystkim,
Nie mówię o tym, jak coś wewnątrz mnie roni łzy;
Więc kiedy zaczynam moją grę, nie daj się oszukać moim słowom.
Posłuchaj uważnie i spróbuj usłyszeć to, czego nie mówię.
Co chciałbym być w mocy powiedzieć,
Co muszę powiedzieć, aby przetrwać, ale powiedzieć nie mogę.
Nie chcę się ukrywać, naprawdę!
Nie chcę tej gry zewnętrznych złudzeń, którą gram - gry pozowania.

Chciałbym raczej być szczery i spontaniczny - być sobą,
Ale musisz mi pomóc. Musisz wyciągnąć do mnie rękę,
Nawet jeśli zdaje ci się, że to jest ostatnia rzecz jaką chcę.
Tylko ty możesz zerwać z moich oczu
tą zabójczą kurtynę duszącej śmierci.
Tylko ty możesz przywołać mnie do życia.

Za każdym razem kiedy próbujesz zrozumieć,
i dlatego że naprawdę tak chcesz,
Mojemu sercu rosną skrzydła - bardzo małe skrzydła,
kruche, ale jednak skrzydła.
Z twoją czułością i współczuciem i twoją mocą zrozumienia
Możesz tchnąć we mnie życie.
Chcę żebyś to wiedziała.
Chcę żebyś wiedziała jak jesteś dla mnie ważna,
Jak możesz, jeśli zechcesz, być stwórcą osoby, którą jestem.

Błagam cię - chciej to zrobić. Tylko ty możesz zburzyć ten mur
Za którym ja drżę; tylko ty możesz zdjąć moją maskę.
Tylko ty możesz uwolnić mnie od mrocznego świata paniki i niepewności,
Od mojej samotnej osoby.
Nie omiń mnie obojętnie.
Proszę... nie omijaj mnie obojętnie.

To nie będzie dla ciebie łatwe;
Długie skazanie na bezwartościowość tworzy grube mury.
Czym bardziej się do mnie przybliżysz,
tym mocniej będę walczyć w zaślepieniu.

Gdyż walczę przeciwko tej samej rzeczy, za którą tęsknię. 
Ale mówią, że miłość jest silniejsza niż mury,
a w tym moja cała nadzieja.
Spróbuj, proszę, zburzyć te mury stanowczymi dłońmi,
Ale muszą być one łagodne,
bo dziecko w środku jest bardzo wrażliwe.
Kim jestem? Zdziwisz się pewnie, 
że to ktoś, kogo dobrze znasz. 
Każdym ja jestem Mężczyzną i każdą Kobietą, 
których spotykasz.

"Nie pozwól abym cię zwiódł"
Charles C. Finn


W zamyśleniu polecam chleb ;-)
Chleb z orzechami i rodzynkami
400 g mąki pszennej 650
50 g mąki żytniej chlebowej
100 g zakwasu ( dokarmionego jak zawsze)
1 łyżeczka soli
5 g drożdży
ok 200 ml wody
50 g rodzynków
50 g posiekanych orzechów włoskich

Drożdże rozpuścić w wodzie, wszystkie składniki ciasta dokładnie połączyć. Wyłożyć na blat kuchenny i chwilę zagniatać, rozciągając i składając do środka, rękami zwilżonymi oliwą. Przykryć ściereczką i pozostawić na 2 – 3 h. Po tym czasie uformować bochenek rozciągając i składając ciasto brzegami do środka, jak kopertę. Włożyć do koszyka lub miski wyłożonej ściereczką i obficie posypanej mąką. Pozostawić do wyrastania na ok 1 h. Piekarnik nagrzać do 240 stopni. Chleb przełożyć na blachę do pieczenia ( ja piekę na blaszce do pizzy) i włożyć do piekarnika razem z naczyniem żaroodpornym wypełnionym wodą. Piec ok 40 min.

wtorek, 7 września 2010

Strudel.

Marzę o cofnięciu czasu. 
Chciałbym wrócić na pewne rozstaje dróg w swoim życiu, 
jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach 
i pójść w innym kierunku.
J.L. Wiśniewski „188 dni i nocy”



Dni mijają niepostrzeżenie. Schyłek lata. Nostalgia plącze się pod nogami nieproszona.
Czas mija a my... podróżujemy. Całe nasze życie to nieustanna droga. To nieustanne poszukiwanie czegoś ulotnego , mglistego, trudnego do nazwania. Dla nas jednak najważniejszego, tego co naprawdę liczy się w życiu. Jednocześnie przypominamy wiecznego tułacza, bo gdy wydaje nam się, że za chwilę dotrzemy do celu, okazuje się, że za nim jest jeszcze ciągle coś nieznanego. I stąd częste poczucie niepokoju i rozdarcia, jeżeli nie zrozumiemy, że sama droga jest ważniejsza od dotarcia na miejsce.  To tak jak horyzont, który  przemieszcza się, nigdy nie znikając.
To czy podróż nasza jest radosna czy smutna w dużej mierze zależy od nas. Czy we mgle unoszącej się nad polami zobaczymy piękno przyrody czy smutek. Czy słońce zachwyci nas promieniami i ciepłem czy zmęczy upałem. Cudowności świata nie szuka się. Ona jest w nas tu i teraz albo nie ma jej wcale ... dla nas. Droga nasza pocięta skrzyżowaniami, rozstajami.  Ciekawość kusi, zmęczenie kieruje ku łatwiejszej drodze, ogrom możliwości rzuca wyzwania. Jednak mamy zasady, pewne zobowiązania, jesteśmy odpowiedzialni, ponieśliśmy koszty.  Czasem potykamy się o kamień niespełnionych marzeń, miłości. Wtedy boli. I zastanawiam się nad takimi słowami „ Prawdziwa miłość nie wyczerpuje się nigdy. Im więcej dajesz, tym więcej ci jej zostanie” ( Exupery). Czy można zostać uczuciowym bankrutem?

Droga nie wybrana 
Robert Frost
 tłum. Stanisław Barańczak

Dwie drogi w żółtym lesie szły w dwie rożne strony:
Żałując, ze się nie da jechać dwiema naraz
I być jednym podróżnym, stałem, zapatrzony
W głąb pierwszej z dróg, aż po jej zakręt oddalony,
Gdzie widok niknął w gęstych krzakach i konarach;

Potem ruszyłem drugą z nich, nie mniej ciekawą,
Może wartą wyboru z tej jednej przyczyny,
Że, rzadziej używana, zarastała trawą ;
A jednak mogłem skręcić tak w lewo, jak w prawo:

Tu i tam takie same były koleiny,
Pełne liści, na których w tej porannej porze
Nie znaczyły się jeszcze śladów czarne smugi.
Och, wiedziałem: choć pierwszą na później odłożę,
Drogi nas w inne drogi prowadza -i może
Nie zjawie się w tym samym miejscu po raz drugi.

Po wielu latach, z twarzą przez zmarszczki zoraną,
Opowiem to, z westchnieniem i mglistym morałem:
Zdarzyło mi się niegdyś ujrzeć w lesie rano
Dwie drogi; pojechałem tą mniej uczęszczaną –
Reszta wzięła się z tego, że to ją wybrałem.

Wrócić na rozstaje dróg...
Choć osobiście też czasem o tym marzę, to po głębszym zastanowieniu, uświadamiam sobie, że gdybym cofnęła czas i zrobiła coś innego, to pewnie byłabym całkiem innym człowiekiem ... Czy szczęśliwszym?  Popełniając błędy możemy nauczyć się, jaką drogę wybrać przy kolejnym "skrzyżowaniu".


Proponuję dzisiaj ciasto nie mniej zawiłe jak drogi naszego życia.
Strudel to ciasto trochę mniej popularne, jakby trochę zapomniane. Pracochłonne, czasochłonne a może trochę staroświeckie? Myślę że każda z naszych Babć piekła kiedyś strudel, choć to nie jest ciasto staropolskie bo wywodzi się z Austrii. Przepis jest w mojej Rodzinie od dawna ale przyznaję,  nie jest często wykorzystywany. Ciasto może przerażać ilością masła, bułki tartej. Ja jednak polecam, jest bardzo dobre.

Strudel z jabłkami
300 g mąki
1 żółtko
szczypta soli
ok 125 ml letniej wody 
łyżeczka oleju
Nadzienie
1,5 kg obranych i poszatkowanych na cienkie plasterki jabłek
1 łyżeczka cynamonu
150 g cukru
100 g rodzynków
50 g pokrojonych orzechów laskowych
starta skórka z cytryny 

150 g bułki tartej
50 g masła

ok 200 g stopionego masła
Cukier puder do posypania upieczonego ciasta.

Składniki na ciasto dokładnie połączyć na gładkie jednolite ciasto. Uformować kulę, posmarować olejem, przykryć ściereczką i odstawić na ok 30 min.
Poszatkowane jabłka połączyć z cynamonem, cukrem, rodzynkami, orzechami oraz skórką z cytryny.
Bułkę tartą zrumienić na suchej patelni. Do gorącej dodać masło i dokładnie wymieszać.
Ciasto rozwałkować na ściereczce posypanej mąką, tak cienko jak to tylko możliwe. Na cieście rozsmarować ok ½ stopionego masła oraz starannie rozłożyć bułkę tartą i jabłka. Zwijać strudel podnosząc delikatnie ściereczkę. Końce oraz brzegi dokładnie pozlepiać. Przełożyć na blaszkę do pieczenie wyłożoną papierem. Górę strudla posmarować połową z pozostałego, stopionego masła. Piekarnik nagrzać do 200 stopni, pozostawić włączoną tylko dolną grzałkę i piec ciasto ok 1 h. Podczas pieczenia jeszcze 2 razy posmarować  resztą stopionego masła. 
Strudel ma bardzo kruchą maślaną skórkę i  niesamowicie aromatyczny i miękki środek. Najlepszy jest jeszcze letni. Kroić należy delikatnie, bardzo ostrym nożem. Gorąco polecam.


piątek, 3 września 2010

Lubię...

Tajemnica szczęścia i cnoty tkwi w tym, by lubić to, co musi się robić.
Aldous Huxley



Miało być o czymś innym jednak... zostałam zaproszona do zabawy w to co lubię. Zaprosiła mnie ANA i jest mi niezmiernie miło.
Zasady są takie: 
- trzeba podać osobę, która zaprosiła do zabawy 
- trzeba napisać 10 ulubionych rzeczy 
- trzeba zaprosić 10 innych blogów.


LUBIĘ...

1. patrzeć ale o tym już pisałam
2. kiedy słońce mnie budzi przeciskając się przez niedomknięte żaluzje ( specjalnie nie domykam,  żeby dać mu szansę;-)
3. czytać książki, szczególnie takie, które od razu trafiają prosto w serce 
4. zapach w domu a szczególnie kiedy pachnie świeżo wypieczonym chlebem 
5. żółte tulipany
6. bel far niente ( Choć to wcale nie jest takie proste, pozbyć się wyrzutów nicnierobienia)
7. czuć ziemię pod stopami i twardo na niej stać
8. mleko skondensowane słodzone, najlepiej prosto z puszki, no cóż;-)
9. kochać i być kochaną
10. kawę a do kawy ciasta owocowe pachnące słońcem i latem. 


Pleśniak z brzoskwiniami
ciasto kruche
125 g masła zimnego
250 g mąki
70 g cukru
2 żółtka
szczypta soli

masa bezowa
2 białka
50 g cukru
1 łyżka mąki ziemniaczanej

ok 500 g brzoskwiń pokrojonych na ósemki

Wszystkie składniki na ciasto szybko połączyć. Najlepiej mikserem lub siekając nożem. 1/3 ciasta odłożyć, resztą wylepić okrągłą formę do pieczenia o średnicy 20 cm. Podpiec ok 10 min w piekarniku nagrzanym do 200 stopni.
W tym czasie białka dokładnie ubić, następnie powoli dodawać cukier na koniec mąkę. Na podpieczonym cieście ułożyć brzoskwinie, pianę z białek posypać resztą ciasta. Włożyć do piekarnika i piec jeszcze ok 20 min.


Do zabawy serdecznie zapraszam
Asiejkę podziwiam wrażliwość
Liskę bo Jej posty i zdjęcia to balsam dla duszy i oka
Annę ponieważ można oko nacieszyć fotografiami pięknych rzeczy
Kubę bo mam słabość do gotujących panów
Adama ponieważ ma pasję
Betsy ponieważ rzeczy, które robi to cudeńka
Porcelankę bo lektura Jej bloga to chwila zamyślenia
Na Miotle za piękne zdjęcia i lukrowe zawieszki na choinkę, ojejku.
Anię ... ale już była zaproszona


A ja ,  jeszcze uwielbiam muzykę, ponieważ wyraża to co trudno wyrazić słowami

pozdrawiam.