piątek, 30 lipca 2010

Dlaczego tak jest?



Czasami wydaje nam się, że mieszka w nas dwóch różnych ludzi. Jeden, który wszystko doskonale czyni i tego człowieka prezentujemy światu. Jest też i ten drugi, którego się wstydzimy, i tego ukrywamy.
W każdym człowieku istnieje coś takiego jak wewnętrzny dysonans i niespójność. Każdy chciałby być dobry, a jedynie dokonuje czynów, których sam często nie rozumie.
Dlaczego tak jest? Dlatego, że człowiek nie jest Bogiem, nie jest też aniołem, ani jakąś nadistotą, a jedynie małym pielgrzymem w długiej, dalekiej drodze swojego życia. Własne słabości czynią go wyrozumiałym i łagodnym w stosunku do innych. Ktoś, kto jest bezkrytyczny wobec samego siebie, będzie twardy i niezdolny wczuć się w innych. Nie będzie umiał nikogo pocieszyć, dodać odwagi i wybaczyć. Szczęście i przyjaźń tkwią tam, gdzie ludzie są wrażliwi, łagodni i delikatni w słowach, i wzajemnych kontaktach.
Phil Bosmans


Przepraszam, choć to słowo wydaje mi się tak maleńkie...
A tak naprawdę w życiu ważny jest tylko drugi człowiek, ręka którą można złapać, przyjaźń.


wtorek, 27 lipca 2010

Bułeczki z białą czekoladą.

Przemilczenia dzielą bardziej niż nieobecności. 
Coco Chanel 


Przez otwarte okno podsłuchuję kłótni mew. Wiatr robi bałagan w koronach drzew. A ja budzę się z myślą o spacerze po plaży, muszelkach, rowerowej przejażdżce po bardziej i mniej znanych uliczkach. 
Budzę się z myślą o kawie i ...  
Jedną z cudownych zalet domowego pieczywa jest to, że można sobie upiec dokładnie takie na jakie ma się ochotę i tyle ile się chce. Zapragnęłam ciepłych, delikatnych bułeczek, takich, do których wystarczy filiżanka kawy.

Bułeczki z białą czekoladą
20g świeżych drożdży
200 ml ciepłego mleka
1/3 szkl cukru
1 łyżeczka soli
450 g + 50 g mąki do posypania blatu podczas zagniatania.
1jajko + żółtko lekko roztrzepane
50 g masła roztopionego w garnuszku i ostudzonego
1 ½ tabliczki białej czekolady

Drożdże rozpuścić w mleku wymieszać dodać łyżeczkę cukru. Mąkę wsypać do miski , zrobić dołek i wlać rozpuszczone drożdże. Jaja ubić z cukrem i dodać do mąki razem z masłem i solą.  Dobrze wyrobić ciasto ( można to zrobić mikserem) Wyłożyć na blat kuchenny posypany mąką i powoli jeżeli trzeba, dodawać do  50 g mąki - czasem należy jej dać mniej, innym razem więcej. Wszystko zależy od tego, jakiej konsystencji jest ciasto - powinno być dosyć luźne i elastyczne, ale niezbyt klejące. Nie może też być zbite.
Ciasto przykryć i pozostawić na ok 2 godz. Po tym czasie wyłożyć na blat, podzielić na małe części. Każdą część rozpłaszczyć napełnić kostką białej czekolady zamknąć. Układać na blaszce zamknięciem do dołu w większych odległościach .
Piekarnik nagrzać do 180 stopni i piec bułeczki ok 10 min. Sprawdzić podczas pieczenia , ponieważ piekarnik, piekarnikowi nie równy.
Resztę czekolady roztopić w kąpieli wodnej i ozdobić bułeczki.



A teraz jeszcze jest przepięknie, jeszcze słonecznie, wakacyjnie, leniwie.  Ranki budzą kłótnią mew,  wieczory kołyszą szumem morza.

niedziela, 25 lipca 2010

Aksamitny koktajl bananowy.

Poczucie, że nie powiedziałem wszystkiego, w każdej chwili zderza się z innym - że nie mam nic więcej do powiedzenia.
E. Cioran



Im dłużej żyję na tym świecie i im baczniej się mu przyglądam, tym częściej zdaję sobie sprawę z tego, że czas ścigany jak bandyta zachowuje się jak bandyta. Zawsze wyprzedza o jeden krok, umyka, wyślizguje się. Przychodzi taki moment, że trzeba się zatrzymać bo on się nie zatrzyma. Przez wiele lat, poszukujemy spokoju, zadowolenia i jakże często, wszystko cokolwiek osiągamy, zdobywamy  - ostatecznie okazuje się nie tym. Trzeba się przyznać że nie potrafimy schwytać Tego, nawet nie należy próbować. Trzeba sobie darować i pozwolić by to COŚ, zadowolenie samo do nas przyszło...
I czasem przychodzą takie dni słoneczne, ogrzewane nie tylko słońcem ale tym co w sobie nosimy. Wszystko układa się w niesamowitej harmonii. Wszystko co tak dobrze znam, widzę inaczej. Ludzie się uśmiechają. Gapię się na cudowne cumulusy, płyną po niebie jak stado baranków. Firanka porusza się jakby w takt muzyki.
Dni zwyczajne, nie inne. Tylko widziane inaczej.
Nie myślę już jak będzie jutro, czy będzie padać, czy wiać, cieszę się tym co teraz.

    
Aksamitny koktajl bananowy 
(1 porcja)
100 ml soku jabłkowego
1 banan
łyżeczka cukru brązowego
100 ml jogurtu naturalnego
łyżeczka cytryny
mięta, kostki lodu, plaster cytryny.

Banana obrać, pokroić w plasterki i zmiksować z sokiem jabłkowym i cukrem. Dodać jogurt i cytrynę przelać do wysokiej szklanki dodać lód, plasterek cytryny. Ozdobić miętą.

czwartek, 22 lipca 2010

Kopytka z serem.

Szczegół nadaje wielkość wszystkiemu co małe.
J. Twardowski


Myślę że wszyscy niesiemy w pamięci  wspomnienie jak pomagaliśmy Mamom przyrządzać jakąś wyjątkową potrawę . To wspólne doświadczenie to coś więcej niż tylko przygotowanie do życia . Dzięki temu zyskujemy poczucie przynależności do pewnej grupy, zazwyczaj rodziny. Nawet jeśli rodzina nie zgadzała się w pewnych sprawach to miała swoje ulubione smaki, dania. Ubolewam nad tym, że w dzisiejszych czasach braku czasu oraz dostępności różnych gotowych produktów, te więzy jakby się trochę rozluźniają. Bardzo bym chciała by moje dzieci w przyszłości cieszyły się wspomnieniami wspólnego przygotowywania posiłków. Bardzo bym chciała by nie sięgały po dania gotowe, by cieszyły się przygotowywaniem nawet najprostszych posiłków. Dla mnie przedziwne jest jak wracają wspomnienia z dzieciństwa podczas przygotowywania naleśników, ciasta drożdżowego , murzynka, kopytek...


Kopytka z mojego dzieciństwa.
około 1  kg ziemniaków 
 250 g sera białego śmietankowego 
 1 jajko 
 około 2 szklanek mąki 
 ½ łyżeczki soli ( według uznania) 

Dodatki: 
przyrumieniona bułka tarta 
roztopione masło 
cukier ( według uznania)

Wykonanie: 
Ziemniaki ugotować do miękkości, ostudzić, dodać ser i rozgnieść razem dokładnie praską. Najlepsze kopytka są z ziemniaków ugotowanych poprzedniego dnia. Do ziemniaków dodać jajo, ⅔ ilości mąki, sól i szybko zagnieść ciasto.
Posypać stolnicę resztą mąki, wyłożyć  ciasto. Uformować wałki z ciasta i kroić nożem kopytka, spłaszczać lekko widelcem.  Gotować w osolonej, wrzącej wodzie i wyjmować  po około 2 minutach od wypłynięcia na wierzch.
Kopytka polewać roztopionym masłem zmieszanym z przyrumienioną na patelni tartą bułką. Można jeszcze lekko posypać cukrem.


wtorek, 20 lipca 2010

4:57

Nikt nie ma na własność wschodu słońca, który zachwycił nas pewnego ranka - ciągnął. - Tak samo jak nikt nie może mieć na własność pochmurnego popołudnia i deszczu dzwoniącego o szyby ani spokoju, jaki roztacza wokół śpiące dziecko, ani też magicznej chwili, gdy fala morska rozbija się o skały. Nikt nie może mieć na własność tego, co na Ziemi najpiękniejsze, ale każdy może to poznać i pokochać.
P. Coelho „ Brida”


Co lubię?
Lubię ładną porcelanę, przedmioty dobrze wykonane, ponadczasowe, przekazywane z pokolenia na pokolenie, firanki i serwetki szydełkowane. Lubię piec i lubię jeść potrawy przyrządzone przez innych. Lubię lekkie przekąski z pomidorami i lubię karmel. Lubię noce księżycowe i wschody słońca.






sobota, 17 lipca 2010

Crunch z malinami

To w teraźniejszości drzemie cała tajemnica. Jeśli szanujesz dzień dzisiejszy, możesz go uczynić lepszym. A kiedy ulepszysz teraźniejszość, wszystko to, co nastąpi po niej, również stanie się lepsze.
Paulo Coelho



Cały czas skaczemy przez gąszcz myśli. Nie jesteśmy tu gdzie jesteśmy. Ciągle grzebiemy w przeszłości lub wtykamy nos w przyszłość. Niezwykle trudno jest przebywać w chwili obecnej.
Jedni żyją tylko tym co może ich spotkać jutro. Są tacy, którzy przeszłość nieustannie  rozkładają na czynniki pierwsze ( dotyk, spojrzenie, wspomnienie...)  Inni żyją jak turyści, którzy widząc urokliwe miejsce, wykrzykują, że tak tu pięknie, trzeba koniecznie kiedyś tu wrócić. Przecież tu właśnie jesteśmy.
Czy ja tak potrafię? 
Ktoś zadał mi takie pytanie przedwczoraj.
To o czym piszę, to mój ideał, filozofia życia. Choć oczywiście jestem człowiekiem i czasem robię krok do przodu i dwa do tyłu. Ostatnio były nawet trzy. Bywa, że od teorii do praktyki jest ... trochę dalej. Ale jestem dynamiczna, nie stoję w miejscu.
Czy ja tak potrafię?
Ja jestem bardzo sentymentalna i bardzo często jedną stopą stoję w przeszłości.
To co dzisiaj jest bardzo ważne, to co wczoraj tylko trochę mniej. 


Crunch z malinami
100 g masła bardzo miękkiego
½ szkl cukru
szklanka płatków owsianych 
½ szkl platków migdałowych
Wszystkie składniki połączyć. Masą wylepić foremki mufinkowe. Do każdej włożyć trzy maliny. Piekarnik nagrzać do 180 stopni i piec ok 10 min. Wyjmować najlepiej wtedy gdy  lekko przestygną.




środa, 14 lipca 2010

Bezy z malinami.

Są ludzie, którzy nie zauważają małego szczęścia, ponieważ daremnie czekają na duże.
Pearl Buck

L`arte d`arrangiarsi – to włoskie powiedzonko określające sztukę robienia czegoś z niczego. Sztukę przekształcania kilku prostych składników w ucztę, prostego dania w dzieło sztuki, podwieczorku w święto. Każdy kto potrafi to zrobić czyni życie bardziej znośnym, bo szczęście  to dobre i przyjemne chwile oraz zatrzymanie się na nich. Niestety bardzo często umykają. Nie umiemy cieszyć się nimi, nie zwracamy uwagi, traktujemy schematycznie i mechanicznie. Traktujemy jako coś zupełnie normalnego. A może to być  wytchnienie od codzienności, tej zabieganej, szarej, schematycznej. To najzwyklejsze spożywanie posiłków, zatapianie się w lekturze, rozmowa, poranny spacer, wschód słońca. Może poranna kawa, wypijana na ławce w parku, przygotowana wcześniej w termosie ;-) To taki wyjątkowy czas dla nas, czasem też dla tych obok. Cieszmy się chwilami, celebrujmy, kolekcjonujmy szczęśliwe chwile. Tylko od nas zależy czy to co robimy będzie zwykłe czy niezwykłe, czy będziemy mieli poczucie szczęścia czy nie... 


Bezowe miseczki z malinami
3 białka
170 g cukru 

Białka ubić do białości i dosypywać po łyżce cukru, cały czas ubijając. Powinna powstać lśniąca, biała, bardzo sztywna masa. Blachę do pieczenia wyłożyć folią aluminiową, masę przełożyć do szprycy do tortów z końcówką w kształcie gwiazdki. Na przygotowanej folii narysować masą kółko o średnicy ok. 4 cm i dookoła kółka brzeg. Piekarnik rozgrzać do 140 stopni. Bezy piec 45 min, następnie piekarnik uchylić i pozostawić bezy na kolejne 45 min.
Do ozdobienia:
300 ml śmietanki 30 % ubitej z łyżeczką cukru wanilinowego
ok 200g malin
Babeczki napełnić śmietaną i ozdobić malinami
.

poniedziałek, 12 lipca 2010

5:30...

Szczęśliwi, którzy nauczyli swoje dzieci cieszyć się małymi rzeczami.
Jeremias Gotthelf

Świnoujście 5:30 ;-D


Niektórzy śpią...

niedziela, 11 lipca 2010

Café Bombon


„... jeśli mnie oswoisz, będziemy siebie nawzajem potrzebowali.
Ty będziesz dla mnie jedyny na świecie - ja będę dla ciebie jedyny na świecie.
- Ale jeśli mnie oswoisz, życie moje nabierze blasku"
Mały Książę Antoine de Saint-Exupery


Przywiązanie... czym tak właściwie jest?
Jest tęsknotą, stałą chęcią odczuwania bliskości kogoś lub czegoś. 
Jest chęcią ciągłego przebywania w czyimś towarzystwie.
Jest potrzebą posiadania czegoś. Niemożnością rozstawania się z tym, bez względu na cokolwiek. Bezwzględnie, za wszelką cenę chcąc to mieć, być blisko tego lub Kogoś. Czy jednak przywiązanie jest dobre ?? Nikt nie zna odpowiedzi na to pytanie... Zależy to od rodzaju tego przywiązania... 
Przyzwanie do KOGOŚ bywa czasem bardzo bolesne...
Ale czy rzeczywiście mamy się bać przywiązania i jego konsekwencji, czy mamy się bać ludzkich uczuć, przecież to bogactwo uczuć czyni z nas człowieka. Nawet jeżeli zawodzą, zmieniają się lub nie pozwalają spać w nocy. Tak samo dobrych jak i negatywnych. 

A ja ?
Ja jestem mocno sentymentalna. Przywiązuję się do ludzi , do przedmiotów, do miejsc... do kawy :-)
O tak dobre espresso nigdy nie jest złe :-)
Jest to kolejna rzecz, o której mogłabym opowiadać i opowiadać. 
Dobre espresso – czyli 7g kawy, 25 ml wody ( najlepiej przefiltrowanej) i ciśnienie. I proszę mi uwierzyć taka kawa ma najlepszy smak. Maksymalnie proponuję przelać 50 ml i to już będzie cafe lungo. Jeżeli ktoś nie lubi tak małej lub tak mocnej kawy to zdecydowanie lepiej dolać wrzątku do espresso.

Ale espresso to początek.
Na początek więc polecam Café Bombon. Jest to pomysł na kawę wywodzący się z Walencji. Café Bombon czyli espresso z mlekiem skondensowanym słodkim w stosunku 1:1. Podawana jest w niewielkich szklaneczkach z białego szkła, by podkreślić dwie kontrastujące warstwy: kawy i mleka. Choć zwyczajowo przed spożyciem są mieszane. W Walencji podobno wlewa się kawę do szklanki później mleko, które osiada na dnie. Ja lepszy efekt otrzymuję wlewając mleko a później delikatnie kawę. Proszę wypróbować.
Dlaczego na początek Café Bombon, bo ja uwielbiam mleko słodzone, nieprzerwanie od... kilkudziesięciu lat ;-D

Moja propozycja z mniejszą ilością mleka.
50 ml mleka  słodzonego skondensowanego (1 część)
100 ml kawy ( 2 części) 

Parzę espresso i dolewam wrzątku do 100 ml. Do szklanki wlewam na dno mleko skondensowane i później powoli kawę. Nie mieszam. Delektuję się cudownym aromatem kawy i kończę słodkim mlekiem. Ta kawa nie należy do bardzo gorących.
I proszę mi uwierzyć , ja nie przepadam z słodką kawą ale ta jest wyjątkowa.

A ja sentymentalnie wróciłam wakacyjnie do Świnoujścia i ludzi...



sobota, 10 lipca 2010

Bób z pomidorami.

„Zacząć od siebie, lecz nie kończyć na sobie; 
uważać siebie za punkt wyjściowy, lecz nie za cel; poznać siebie, lecz nie zajmować się sobą”.  
Martin Buber


Poczucie własnej wartości jest jak bursztyn pośród ziarenek piachu ...bardzo cenne lecz ciężko je odnaleźć. Szczęściarzem ten któremu się to uda. To, co myślimy, w co wierzymy, jak siebie postrzegamy,  wpływa na nasze  wyniki we wszystkim, co robimy. Niestety, decyduje to również o tym czy potrafimy się cieszyć, doświadczać pełni życia i poczucia samorealizacji. Niestety – ponieważ bardzo często to, co wokół nas się dzieje, spycha w dół i podcina skrzydła. Spotykają nas niefortunne zbiegi okoliczności, niepowodzenia i sytuacje kryzysowe czy przykre zachowania innych. Negatywna interpretacja tych czynników niszczy bezcenne poczucie własnej wartości. Dlatego tak ważna jest samoakceptacja, pozytywne myślenie o sobie ale w takim układzie „ ja jestem w porządku i inni są w porządku”
Jednak trzeba pamiętać, by nie mierzyć swojej wartości, poziomem zainteresowania innych. Zamęczamy tym samych siebie. Zapętlamy się. Zamiast pracować nad sobą zaczynam knuć i kombinować jak pokazać się w jakiś tam sposób – odpowiedni by zyskać akceptację. Zawsze będą ludzie, których mniej lub bardziej obchodzimy oraz tacy, którzy mniej lub bardziej nas lubią. A przecież jesteśmy  ważni, tak samo jak inni ludzie.
Trzeba zacząć żyć, bez szukania potwierdzenia swojej wartości u innych. Bez szukania namiastki bliskości u osób, które być może tego nie mogą lub nie chcą dać. 
Odnaleźć sens w sobie. 
Coś dla czego będziemy chcieli żyć.
Poznajmy siebie, bądźmy sobą.
Szanujmy  siebie.
Akceptujmy.

Polecam bób tak niepozorny, a tak dobry.

Bób z pomidorami.
500 g bobu
250 g pomidorków koktajlowych
oliwa
łyżka drobno tartego sera
natka pietruszki
sól, pieprz
Bob ugotować w osolonej wodzie. Przestudzić, obrać z łusek. Pomidorki przekroić na pół. Na półmisku poukładać bób i pomidorki, lekko popieprzyć, skropić oliwą, posypać serem i natką pietruszki



czwartek, 8 lipca 2010

Bakłażany z mozzarellą.

Są ludzie, którzy nigdy by nie byli zakochani, gdyby nie słyszeli o miłości.
Francois de La Rochefoucauld 


Są takie chwile, na które jedynym lekarstwem jest coś dobrego do jedzenia.
Niekoniecznie słodkiego, niekoniecznie ciężkiego.
Zapach z piekarnika?
Zapieczony ser, czosnek...
Dla mnie lekarstwem czasem jest po prostu zrobienie czegoś dobrego do jedzenia;-)
Są tacy, którzy bardzo lubią bakłażany i tacy, dla których są mdłe, ja uważam że muszą być dobrze doprawione. 

Bakłażany z mozzarellą 
(dla 2 osób)
Bakłażan
125 g mozzarelli 
cytryna
2 ząbki czosnku( można dodać więcej)
duży pomidor
1 mała cebula
łyżeczka przecieru pomidorowego
2 łyżki posiekanej natki pietruszki
świeża lub suszona bazylia 
szczypta ostrej papryki
sól, pieprz
oliwa
Bakłażana umyć pokroić w plastry ( ok 0,5 cm.) posolić i pozostawić w misce na ok.30 min. Następnie dokładnie odlać powstały sok. Plastry smażyć krótko z dwóch stron na patelni lekko pokrytej oliwą i odkładać na ręcznik papierowy żeby odsączyć nadmiar tłuszczu. 
Piekarnik nagrzać do 200 stopni.
Z cytryny wycisnąć sok, który połączyć z rozgniecionym czosnkiem oraz pietruszką. W naczyniu żaroodpornym układać plastry bakłażana, mozzarelli, pietruszkę i kolejną warstwę. Przykryć plastrem bakłażana. Jeżeli zostanie mozzarella można ułożyć cząstki na górze. Włożyć do piekarnika i zapiekać ok 15 min.
Przygotować sos. Podsmażyć na oliwie posiekaną cebulę oraz czosnek, dodać drobno pokrojony pomidor, przecier. Dodać bazylię, paprykę doprawić do smaku.
Na talerzach ułożyć sos i bakłażana.
Spróbuj! Bardzo dobre.  

poniedziałek, 5 lipca 2010

Jabłkowe miseczki z crunch.


Jeżeli jest coś, czego można zawsze pragnąć i niekiedy osiągnąć, to jest tym ludzka czułość. 
Albert Camus


Letni deszcz, bardzo lubię kiedy pada, bębni o szyby i parapety. Taka pogoda jest magiczna Uwielbiam ten czas kiedy niebo robi się granatowe. Czasem przychodzi niespodziewanie. Dzieli dzień na to co przed deszczem i po. 
Powietrze wreszcie lżejsze, świat zmyty deszczem - wszystko nabiera wtedy wyraźniejszych kolorów i jest jakby inne. I zapach, cudowny zapach drzew, zmoczonej letnim deszczem ziemi.
Są w życiu czasem takie wydarzenia, które dzielą życie na to co przed i po. Czasem już nie potrafimy sobie przypomnieć jak to było przed.
Czasem już nic nie jest takie samo. 

A padające krople najlepiej obserwować, zajadając pieczone jabłka
Jabłkowe miseczki z crunch. 
Podaję składniki na jedno duże jabłko. W zależności od potrzeb, należy ilości zwiększyć :-)
1 jabłko
pełna łyżka masła
2 łyżeczki cukru
1 łyżeczka miodu
1 łyżeczka cynamonu
3-4 łyżki płatków owsianych
1-2 łyżki  płatków migdałowych
sok z ½ cytryny 
ewentualnie 2 łyżki bitej śmietany
Piekarnik nagrzać do 180 stopni.
Jabłko odkładnie umyć, przekroić na pół, wyciąć gniazdo nasienne. Skropić sokiem z cytryny i ułożyć w naczyniu do zapiekania przekrojoną częścią do góry. Włożyć do piekarnika i piec ok 15 min. W tym czasie przygotować crunch. Masło stopić w garnku, dodać cukier, miód i wymieszać. Dosypać płatki owsiane, migdałowe, cynamon i resztę soku z cytryny. Na podpieczone jabłka nałożyć grunch i zapiekać jeszcze ok 15- 20  min. Najlepiej widelcem nakłuć jabłko i sprawdzić czy jest już miękkie. Wyjąć z piekarnika ułożyć na talerzach i ozdobić śmietaną.


sobota, 3 lipca 2010

Sok orzeźwiający.

Obserwuj, słuchaj, rzadko osądzaj i nie chciej za dużo.
Platon



Lubię czasem siedzieć w parku i obserwować ludzi.  
podziwiam dwójkę staruszków spacerujących, trzymając się za ręce
próbuję zgadnąć jaką książkę czyta dziewczyna siedząca na kocu
sprawdzam czy moje dzieci są w komplecie ;-D są
zastanawiam się dlaczego młody człowiek z dwójką dzieci, przyszedł z nimi sam
zapatrzyłam się na parę bardzo młodych ludzi siedzących na ławce na przeciwko, mocno w siebie wpatrzonych, ciekawe ile oni wiedzą o życiu...
Lato w mieście... być może ludzi trochę mniej. Jednak żar leje się z nieba, powietrze stoi. Przestrzeni trochę jakby mało. Wyprawy do kuchni ... jedynie po coś do picia. Jednak dobrze żeby to było COŚ. 
Polecam miksowany sok orzeźwiający. Ambrozja :-) Zachęciła mnie do jego wykonania koleżanka I. 

Sok orzeźwiający 
( ok 3 szklanki)
1 grapefruit ( polecam czerwony)
3 brzoskwinie
ok 200 g malin
1łyżka cukru brązowego ( ewentualnie białego)
szczypta imbiru
100 ml schłodzonej wody mineralnej ( ja polecam niegazowaną )
ewentualnie lód.
Owoce umyć.Grapefruit dokładnie obrać z błonek, brzoskwinie obrać z pestek, pokroić na cząstki. Wrzucić do dużego pojemnika blendera, dodać resztę składników. Bardzo dokładnie zmiksować, przelać do szklanek...
Hmmm, pyszny!


piątek, 2 lipca 2010

Babeczki owocowe "frozen"

Zima jak troska, długo trwa, a lato jak szczęście, mija chwilą.
Maria Rodziewiczówna




Lato... choć pachnie owocami, cieszy słońcem i zachwyca kwiatami, męczy upałem. Są takie dni, że do kuchni wyjątkowo daleko i nawet nie chce się myśleć o otwarciu piekarnika. Wtedy otwieram zamrażalnik ;-D
Polecam!   


Babeczki „frozen”;-)
500 ml jogurtu naturalnego
2 łyżki miodu ( jeżeli nie lubimy, może być cukier)
skórka otarta z cytryny
kilka kropel cytryny
ok. 300 g owoców ( co mamy ;-)
kilka owoców do dekoracji

Jogurt dokładnie zmiksować z miodem, cytryną, Następnie delikatnie, łyżką wmieszać owoce. Ja dodałam jagody, maliny, kawałki kiwi oraz nektarynki.
Formę do mufinek wyłożyć papilotkami, następnie łyżką nakładać masę. Na górę ułożyć jeszcze kilka owoców tak by wystawały ponad masę. Zamrażać ok 3 – 4 h.
Polecam na gorący weekend.


czwartek, 1 lipca 2010

Lody cynamonowo imbirowe.

Książka - nierozdzielny towarzysz, przyjaciel bez interesu, domownik bez naprzykrzania.
Ignacy Krasicki


Jestem przekonana że niewiele jest rzeczy na świecie, które mają tak wielki wpływ na człowieka jak przeczytana książka. Szczególnie taka, która od razu trafia w serce.
Lubię książki. Czasem myślę że książki są dla mnie schronieniem przed większością przykrości dnia codziennego. Może też dlatego, że potrzebują chwili ciszy, zatrzymania, pozostawienia pewnych rzeczy obok. 
Są książki, które czytam jednym tchem, są też takie które czekają na swoją porę , na odpowiedni etap w życiu. Są też takie,  które czytam po raz kolejny , kolejny.
Książki, które najbardziej pozostały?
Ania z Zielonego Wzgórza, Lucy Maud Montgomery
Kubuś Puchatek, Alan A. Milne
Hrabia Monte Christo, Aleksandra Dumasa
Buszujący w zbożu J. D. Salingera
Piąta góra i właściwie wszystkie książki Coelho
Czekolada, Joanna Harris 
Wyznania gejszy, Arthura Goldena
Oskar i Pani Róża i inne Erica-Emmanuela Schmitta
Pod słońcem Toskanii: U siebie we Włoszech oraz Codzienność w Toskanii, Frances Mayes.
Teraz przyszła książka, która stała na półce trzy lata . Myślałam już, że jej nie przeczytam;-) A dzisiaj pozwoliła mi inaczej spojrzeć na siebie i swoje życie.
"Jedz, módl się, kochaj" Elizabeth Gilbert - książka niesamowita wręcz.  W książce tej opisana jest podróż życia, dzięki której zawędrować można wgłąb siebie samej.  Tak jakoś poczułam, że nie jestem sama. Zdecydowanie – książka potrzebowała czasu ... i ja chyba też.  Część I: Włochy to chyba najlepsza część książki. Pokazuje jak trudno walczyć z wewnętrznymi przymusami i jak trudno odpoczywać. „ Bel far niente” - bardzo mi się spodobało. Choć to wcale nie jest takie proste, pozbyć się wyrzutów nicnierobienia :-) Jest to również cześć poświęcona jedzeniu, hm... Tak myślę od czego zacząć? Może od lodów cynamonowo imbirowych, którymi zajadała się bohaterka w Rzymie ;-) Tym bardziej, po ostatnich  zapewnieniach koleżanki mojej, że po lodach się nie tyje. Podobno organizm spala więcej niż mu dostarczymy, żeby się po zjedzeniu ogrzać ;-DDD 


Lody cynamonowo imbirowe
200 ml mleka
500 ml śmietanki 30 %
5 żółtek
100 g cukru
cukier wanilinowy
kora cynamonu ( długości ok. 5 cm)
świeży imbir ( kawałek ok. 3 cm. obrany i pokrojony na plastry)
łyżeczka mielonego cynamonu
szczypta soli
Mleko zagotować z korą cynamonu i imbirem. Gotować na bardzo małym ogniu ok. 10 min. następnie przecedzić. Żółtka ubić z cukrem i dodać jeszcze ciepłe mleko. Dalej ubijać, aż wszystko się dokładnie połączy. Śmietankę ubić z cukrem wanilinowym i dodać żółtka z mlekiem, sól. Dokładnie wymieszać. Zamrażać ok. 4 h. 
Ja nie mam maszynki do lodów, więc wyciągałam je co godzinę i mieszałam, żeby miały ładną fakturę.
Ojejku! Smak absolutny! A trochę obawiałam się „szczypiącego” i gorzkawego imbiru;-)
Teraz już wiem dlaczego Elizabeth wracała po te lody, nawet po kolacji...
I mam ochotę zostawić wszystko i ... przynajmniej odnaleźć siebie.

Proszę, jeżeli czytasz mojego bloga, pozostaw po sobie ślad.
Pozdrawiam.