niedziela, 9 stycznia 2011

Pulpety a'la gołąbki.

Wszystko może zniknąć w jednej chwili, a szczególnie szczęście i zdrowie, ale im bardziej potrafisz przyjąć to z kamienną twarzą lub im więcej jesteś zdolny dać światu, by pozostało przy tobie, gdy już odejdziesz, tym lepiej.
Jonathan Carroll 

Zbyt często żyjemy nieuważnie i nie dostrzegamy wielu wspaniałych ludzi, otaczających nas.
Zbyt często żyjemy za szybko i nie doceniamy tego co mamy, nie cieszymy się małymi rzeczami.
Zwykle mamy tendencję do skupiania się na tym, czego nam brakuje w danym momencie. I niestety nie dostrzegamy wielu wspaniałych ludzi wokół nas, tych rzeczy, doświadczeń, które już mamy!
Na czystej kartce papieru, piórem które od pewnego czasu leniło się okropnie, wypisałam 
„ Jestem wdzięczna za.....”

Pod garścią myśli polecam dzisiaj pyszne danie i pewnie znane. Ja sama już widziałam kilka wersji. Gołąbki dla leniwych;-DDD, gołąbki francuskie, gołąbki inaczej. Jak zwał tak zwał. 

Pulpety a'la gołąbki.
500 g mięsa mielonego
500 g białej kapusty 
2 jajka
1 cebula
3 ząbki czosnku
4 łyżki kaszy manny
400 g krojonych pomidorów bez skórki (mogą być z puszki)
50 g koncentratu pomidorowego
0,5 l bulionu warzywnego (może być z kostki)
1 łyżeczka bazylii
0,5 łyżeczki chilli w proszku
sól, pieprz
olej do smażenia
bułka tarta do obtoczenia pulpetów

Kapustę, cebulę oraz dwa ząbki czosnku drobno posiekać i wszystko dorzucić do mięsa mielonego. Dodać jajka, łyżeczkę soli i trochę mielonego pieprzu i kaszę manną. Wszystko dokładnie wymieszać. Z powstałej masy formować niewielkie kotlety , obtaczać w bułce tartej. Na patelni rozgrzać olej.  Smażyć na złoto z obu stron. Odłożyć na talerz.
Na głęboką patelnię wlać 2- 3 łyżki oleju i drobno pokrojoną cebulę, pokrojone pomidory,  drobno pokrojony ząbek czosnku i koncentrat. Wlać bulion, dodać bazylię i chilli, chwilę gotować, a potem doprawić sos solą i pieprzem. Włożyć do sosu kotleciki i gotować około 30 minut na małym ogniu. Gołąbki przejdą aromatem sosu. 
Pyszne.


Pozdrawiam;-)

wtorek, 4 stycznia 2011

Chleb Baltazar.

Piękne jest to, co podoba się całkiem bezinteresownie.
Immanuel Kant


Czy już nie piekę chlebów?
Piekę ;-)
Może trochę mniej poszukuję i mniej eksperymentuję. Mam swoje chleby ulubione, które smakują również Moim Smakoszom. 
Już nie pamiętam jak to było, zanim zaczęłam piec. 
Już nie wyobrażam sobie domu bez tego wspaniałego zapachu. 
Gdy piekłam swoje pierwsze chleby,  robiłam wszystko dokładnie według przepisu. Czytałam książki i szukałam stron internetowych, które o tym opowiadają. Było kilka „gniotów”, kilka chlebów strasznie pękniętych. No cóż czasem się udawało, czasem mniej, wszystko to było wspaniałą lekcją. 

Polecam dzisiaj chleb, który już od kilku miesięcy najczęściej gości na moim stole. Nie udało mi się go sfotografować do tej pory, bo...  zbyt szybko znikał. 
Ten chleb jest pyszny, jeszcze letni. Wystarczy masło i już. 
Inspiracją do jego powstania był ten chleb  . Jednak przepis jest dosyć zmieniony.
Moje dzieci nazwały go Baltazar ;-D

Chleb Baltazar.

Zaczyn
80g mąki żytniej chlebowej może być typ 720
 100g wody
 3 łyżki zakwasu ( dokarmionego)
wszystkie składniki wymieszać i pozostawić min na 8h.

40g siemienia lnianego
100 ml gorącej wody
len zalać wodą, przykryć i pozostawić na min 8h

Ciasto chlebowe
cały zaczyn
całe namoczone siemię
350g mąki pszennej najlepiej typ 650
100g mąki żytniej typ 720
50g  ziaren słonecznika
50g  ziaren dyni
150ml  wody
50 ml maślanki
1 łyżka soli
10g drożdży 
Wszystkie składniki ciasta chlebowego dokładnie wymieszać. Ja mieszam ręcznie, wielką łyżką, następnie wykładam na blat i jeszcze zagniatam. Czasem trzeba dodać jeszcze trochę mąki lub wody – ciasto powinno być średnio ścisłe , plastyczne. Przełożyć do miski, przykryć i pozostawić na ok 3h. Ciasto powinno podwoić swoją objętość. Po tym czasie ciasto przełożyć z miski na lekko omączony blat , następnie delikatnie rozpłaszczyć je dłońmi. Brzegi ciasta zawijać do jego środka, jak kopertę. Ja czynność powtarzam dwa razy , wtedy wierzchnia warstwa jest dobrze naciągnięta. Formować owalny bądź podłużny bochenek i delikatnie ułożyć   (zawinięciem do góry) w koszyku do wyrastania. Wykorzystuję do tego celu keksówkę lub miskę, wyłożoną bawełnianą ściereczką, dobrze posypaną mąką. Tak przygotowany bochenek pozostawić do wyrastania. Czas wyrastania ok 1,5h. Po tym czasie chleb wyłożyć na blasze do pieczenia (wykorzystuję do tego blaszkę do pizzy), naciąć  bardzo ostrym nożem lub żyletką. Piekarnik nagrzać do temp. 240-250 stopni. Pozostawić tylko dolną grzałkę i włożyć chleb. Razem z chlebem włożyć do piekarnika żaroodporne naczynie z wodą. Piec ok 40 min.





A dzisiaj, nie mogłam sobie darować. 9:45 - słońce nad Katowicami.
Następna taka okazja ...  w 2135 roku ;-DDD



czwartek, 30 grudnia 2010

Sałatka z awokado, łososiem i granatem.

Bądź zmianą, którą pragniesz ujrzeć w świecie.
Mahatma Gandhi

Ja naprawdę nie lubię sylwestra. I nie potrafię powiedzieć co mogłoby to zmienić.
No cóż w tym roku rachunek strat i zysków wyszedł wyjątkowo niekorzystnie.  Zbyt dużo łez, zbyt dużo niepotrzebnych słów...  zbyt dużo włosów, które wypadły. Zdecydowanie za mało zadowolenia z samej siebie.
Niestety tak też bywa.
Postanowiłam ( zresztą już nie pierwszy raz ;-) wprowadzić w  życie 7 nawyków, które nie ja wymyśliłam a Stephen R Covey.  Są bardzo przydatne, może pomogą, polecam ;-)
A więc ... gdyby zdanie można zaczynać od kropki, a życie od końca...
1.Zajmuj się tylko tym, na co masz wpływ. Szukaj w każdym problemie, który napotykasz czegoś, na co masz wpływ i skoncentruj się tylko na tym.
2.Bierz pod uwagę konsekwencje tego co robisz. Oczywiście nie wszystko można przewidzieć, ale warto najpierw trochę pomyśleć co się chce osiągnąć i czy dane działanie ma sens. Jeżeli zaczynasz działać ustal, co chcesz osiągnąć.
3. Najpierw rób to co ważniejsze.  Niezwykle istotne jest określenie co jest najważniejsze dla nas, a później ułożenie sobie życia w taki sposób, aby to rzeczy ważniejsze miały priorytet przed pilnymi. Inaczej można przegapić kawał życia;-(
4.Dąż do rozwiązań typu wygrana-wygrana albo się wycofaj. We wszystkich dziedzinach życia – w miłości, w pracy, w relacjach z przyjaciółmi, itd. To  chwila zastanowienia, czego może oczekiwać druga strona, jak można razem dojść do najlepszego rozwiązania, tak aby obie strony były zadowolone.
5.Najpierw spróbuj zrozumieć drugą osobę, dopiero później staraj się być zrozumianym,  bo przecież każdy z czymś walczy i każdy ma jakiś problem i... często patrzy na świat przez pryzmat tego czegoś.
6. Współpracuj z ludźmi zamiast robić coś w pojedynkę.  W myśl zasady „1+1=3″. To szczera i oparta na szacunku współpraca z innymi.
7. Bądź dla siebie dobra/dobry. Dbaj o swoje zdrowie, swoje relacje z innymi, stale przypominaj sobie jakie są Twoje wartości i cele,  nie pozwalaj osłabnąć intelektowi.
Wiem !!!! Napisać łatwo,  hm...  wdrożyć – dużo trudniej. 

Do szampana lub białego wytrawnego wina proponuję sałatkę. Przepis pochodzi z drugiej książki, znalezionej pod choinką:-)
Pasja pokoleń. 100 lat kuchni rodziny Manów”. To nie jest typowa książka kucharska. To coś pomiędzy pamiętnikiem, albumem rodzinnym a zbiorem przepisów i pięknych fotografii. Ja jestem zauroczona jej innością.

Sałatka z awokado, łososiem i granatem.
200 g wędzonego łososia
1 granat
1 awokado
125 g mozzarelli
sok z 1 cytryny
3 łyżki oliwy
sól. pieprz
kilka gałązek koperku
Sok z cytryny, oliwę, sól, pieprz, połączyć razem w miseczce.
Owoc granatu obrać ze skórki i delikatnie wybrać ziarenka.Miąższ awokado oraz ser pokroić w kostkę, łososia w paseczki. Wszystkie składniki sałatki przełożyć do miski polać przygotowanym wcześniej sosem i delikatnie wymieszać. Posypać posiekanym koperkiem. Podawać z pieczywem i szampanem.
Pozdrawiam i życzę Dosiego Roku ;-D


poniedziałek, 27 grudnia 2010

Schab nadziewany.

W życiu nie chodzi o to, by przeczekać burzę, 
a o to, by nauczyć się tańczyć w deszczu.
Richard Paul Evans „Stokrotki w śniegu”

Ile naprawdę trafionych prezentów podarowaliśmy w życiu?
Ile otrzymaliśmy?
Czasem potrzeba wysiłku by poznać co Komuś sprawiłoby radość, czego potrzebuje.
Przecież czasem sami tego nie wiemy.
Zostałam obdarowana książkami. 
Czy zastanawiacie się czasem, jak wyglądałby świat, gdybyśmy nagle zniknęli. Gdybyśmy wyszli z domu i więcej nie wrócili...
Co by po nas zostało, kto by nas wspominał i jak?
„ Stokrotki w śniegu”* to książka, która nie pozwoliła mi spać w świąteczną noc. Bohater ginie w wypadku, tak przynajmniej wszystkim się wydawało. On sam dowiaduje się o tym z gazet. Pomyłkę wyjaśniono jednak popełniony przez dziennikarzy błąd ucieszył niemal wszystkich jego znajomych. I w sumie nic dziwnego. Nie był najlepszym przyjacielem, skrzywdził wiele osób.
Czy można dostać drugą szansę i rozpocząć wszystko od nowa?
Wynagrodzić popełnione krzywdy?
Przebaczyć innym i sobie?
Z pozoru wzruszająca opowieść o sile miłości i nadziei.  Wciągająca lektura, która daje wiele do myślenia. Ja przeczytałam ją jednym tchem i poczułam żal, że zbyt szybko skończyłam. Niektóre książki są zbyt krótkie . Jednak  mam kilka postanowień na Nowy Rok ;-)
Ale o tym następnym razem.

Polecam dzisiaj schab nadziewany.
( najlepiej przygotować ten schab dzień wcześniej)
1 kg schabu bez kości 
4 frankfurterki
cebula 
2 łyżeczki musztardy sarepskiej 
sól, pieprz, kminek mielony
ząbek czosnku
olej do smażenia
Długim, ostrym nożem naciąć po dwa otwory w schabie z dwóch stron. W nacięcia wepchnąć frankfurterki. W garnku rozgrzać olej, wrzucić pokrojoną w kostkę cebulę, ułożyć na niej mięso i opiec z każdej strony. Mięso wyjąć i natrzeć musztardą posypać solą. Włożyć znów do garnka, wlać ok ½ szkl wody, przykryć pokrywką i dusić na małym ogniu ok.  godziny, co jakiś czas przewracając mięso. Po tym czasie posypać schab kminkiem, pieprzem, wrzucić rozgnieciony ząbek czosnku podlać wodą i dusić jeszcze ok godziny. Po tym czasie najlepiej mięso pozostawić do całkowitego wystygnięcia. Kroić plastry. Jeżeli chcemy mięso podać  jako danie obiadowe, możemy wykorzystać  pyszny sos, który powstaje podczas duszenie.

*Stokrotki w śniegu
Richard Paul Evans
Oprawa: Twarda
Ilość stron: 304
Rok wydania: 2010
Wydawnictwo: Znak







środa, 22 grudnia 2010

Najprostsze ciasteczka maślane.

"To właśnie tego wieczoru, 
od bardzo wielu wieków,
pod dachem tkliwej kolędy 
Bóg się rodzi w człowieku"
E. Waśniowska


Niech magiczna noc wigilijnego wieczoru 
przyniesie  wszystkim spokój i radość. 
Niech każda chwila Świąt Bożego Narodzenia żyje własnym pięknem, 
a Nowy Rok obdaruje pomyślnością i szczęściem. 
Najpiękniejszych Świąt Bożego Narodzenia, 
niech spełniają się wszystkie marzenia,
te łatwe i trudne do spełnienia.


A dla tych, którzy mają już dosyć piernikowego szaleństwa;-)
Najprostsze ciasteczka maślane
100 g cukru pudru
cukier wanilinowy
200 g masła
300 g mąki
3 żółtka
2 łyżki śmietany
szczypta soli
Mąkę wsypać do miski i wymieszać z cukrem, waniliną, solą. Dodać masło, żółtka i śmietanę, siekając nożem połączyć wszystkie składniki. Szybko zagnieść ciasto. Owinąć w folię i włożyć do lodówki na godzinę. Następnie rozwałkować na posypanej mąką stolnicy i wycinać ciasteczka. Układać na posypanej mąką blaszce, smarować białkiem i ozdobić orzechami lub migdałami. Piec w temperaturze 180 stopni, ok 10 min.
Pyszne, smakują jak kruszonka !!!

niedziela, 19 grudnia 2010

Christollen - saksońskie ciasto świąteczne.

Jeżeli jest coś, czego można zawsze pragnąć i niekiedy osiągnąć, to jest tym ludzka czułość.
Albert Camus


Czas Świąt Bożego Narodzenia sprawia, że tęsknie mocniej za wszystkimi, których kocham. Za Tymi, z którymi nie mogę być, za Tymi, którzy są bardzo daleko, za Tymi których już nie ma...    
Wszyscy są bardziej obecni w moich myślach i sercu.  Mam wielką ochotę dzielić się z nimi zapachami, smakami, wydarzeniami, niepewnością i radością, którą czuję.

Christollen -  saksońskie ciasto świąteczne, nazywane również stollen. Niezbyt ciężkie, bo drożdżowe, bardzo maślane, pełne bakalii moczonych w rumie . W cieście są rodzynki, przez co staje się naprawdę pyszne, odpowiednio wilgotne i słodkie. Przechowuje się tak jak piernik - szczelnie owinięte w folię. Im dłużej dojrzewa, tym lepsze.

Christollen
Wykorzystałam przepis Annette Wolter z książki "Pieczenie ciast przyjemne jak nigdy dotąd"
Upiekłam dokładnie w/g przepisu, niczego nie zmieniając. Polecam.
( składniki na 2 sztuki)
1 kg mąki
100 g drożdży
11/2 szkl mleka
100 g cukru
2 jaja
cukier wanilinowy
skorka otarta z cytryny
½ łyżeczki soli

400 g masła 
200 g mąki
300 g rodzynków
100 g posiekanych migdałów
50 g kandyzowanej skórki cytrynowej
50 g kandyzowanej skórki pomarańczowej
kieliszek rumu

Po upieczeniu
100 g cukry pudru
100 g stopionego masła
Rodzynki sparzyć, odsączyć i zalać rumem.
Kilogram mąki wsypać do miski, zrobić dołek, wkruszyć drożdże, zasypać łyżką cukru,  zalać mlekiem i zamieszać z odrobiną mąki. Pozostawiam na 10- 15  min. Jaja utrzeć z resztą cukru, cukrem wanilinowym, skórką z cytryny i solą na puszystą masę. Dodać do mąki z rozczynem i dokładnie wyrobić. Odstawić do wyrośnięcia na ok 40 min.
400 g masła wyrobić z 200 g mąki i połączyć z ciastem drożdżowym. Znów pozostawić do wyrastania na ok 40 min. Następnie dodać do ciasta bakalie, pozostawić na 30 min.Podzielić ciasto na dwie części, uformować wałek, spłaszczyć i złożyć na pół wzdłuż dłuższych brzegów, jak książkę. Pozostawić by wyraźnie podrosło i piec ok 1 h. w piekarniku nagrzanym do 200 stopni. Po upieczeniu posmarować roztopionym masłem i mocno posypać cukrem pudrem. Wystudzone zawinąć w folię. Ciasto bardzo dobrze się przechowuje. Po tygodniu lub dwóch jest jeszcze lepsze. Gorąco polecam.



środa, 15 grudnia 2010

Krajanka miodowa.

Każdy ma to, na czym mu najmniej zależy, a los daje jednemu to, czego drugi pragnie najgoręcej.
Jerome K. Jerome


Mroźne  powietrze szczypie w nos, uchylam frontowe drzwi i chwilę zastanawiam się, czy wyjść, może jednak nie... 
Święta to czas charakterystycznych smaków i zapachów. To czas dań, które smakują wyjątkowo, bo  niosą ze sobą bagaż wspomnień. Przypominają Osoby, które przygotowywały je dla nas, najlepiej na świecie. 
U mnie znów zapachniało miodem i przyprawami. Lubię oczekiwanie na Święta, przygotowanie. Czas rorat , refleksji i  zmęczenia. To nie udawanie, że już są.
Każdego roku gdy przypominam sobie stare świąteczne przepisy, zadziwia mnie to,  że są tak proste i oczywiste. Kilka składników, prostota.

Polecam jeden ze starych świątecznych przepisów, takich który przetrwał. Jest to bardzo aromatyczna krajanka miodowa. Można ją upiec kilka dni przed świętami i zawinąć w ściereczkę. W przepisie nie ma tłuszczu i to nie jest błąd.

Krajanka miodowa
400 g mąki
½ szkl cukru
½ szkl miodu
1 jajo
1 łyżeczka sody rozpuszczonej w 2 łyżkach wody
2 łyżeczki przyprawy do piernika
szczypta soli

250 g nadzienia
marmolada + bakalie
( orzechy, rodzynki, skórka pomarańczowa, figi)

Miód i cukier rozpuścić, zagotować. Gorącą mieszanką zalać mąkę, wymieszać, dodać jajo sodę, przyprawę do piernika, sól i dokładnie połączyć wszystkie składniki. Powstanie bardzo plastyczne ciasto, które należy podzielić na pół i rozwałkować na dwa kwadraty o boku ok 24 cm. Jeden z kwadratów ułożyć na blaszce, wyłożonej papierem do pieczenia i posmarować nadzieniem. Nakryć drugim kwadratem, lekko docisnąć. Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni, ok 30 min. Po przestudzeniu można polać czekoladą lub lukrem z cytryny i cukru pudru. Krajać w kwadraciki.