czwartek, 1 lipca 2010

Lody cynamonowo imbirowe.

Książka - nierozdzielny towarzysz, przyjaciel bez interesu, domownik bez naprzykrzania.
Ignacy Krasicki


Jestem przekonana że niewiele jest rzeczy na świecie, które mają tak wielki wpływ na człowieka jak przeczytana książka. Szczególnie taka, która od razu trafia w serce.
Lubię książki. Czasem myślę że książki są dla mnie schronieniem przed większością przykrości dnia codziennego. Może też dlatego, że potrzebują chwili ciszy, zatrzymania, pozostawienia pewnych rzeczy obok. 
Są książki, które czytam jednym tchem, są też takie które czekają na swoją porę , na odpowiedni etap w życiu. Są też takie,  które czytam po raz kolejny , kolejny.
Książki, które najbardziej pozostały?
Ania z Zielonego Wzgórza, Lucy Maud Montgomery
Kubuś Puchatek, Alan A. Milne
Hrabia Monte Christo, Aleksandra Dumasa
Buszujący w zbożu J. D. Salingera
Piąta góra i właściwie wszystkie książki Coelho
Czekolada, Joanna Harris 
Wyznania gejszy, Arthura Goldena
Oskar i Pani Róża i inne Erica-Emmanuela Schmitta
Pod słońcem Toskanii: U siebie we Włoszech oraz Codzienność w Toskanii, Frances Mayes.
Teraz przyszła książka, która stała na półce trzy lata . Myślałam już, że jej nie przeczytam;-) A dzisiaj pozwoliła mi inaczej spojrzeć na siebie i swoje życie.
"Jedz, módl się, kochaj" Elizabeth Gilbert - książka niesamowita wręcz.  W książce tej opisana jest podróż życia, dzięki której zawędrować można wgłąb siebie samej.  Tak jakoś poczułam, że nie jestem sama. Zdecydowanie – książka potrzebowała czasu ... i ja chyba też.  Część I: Włochy to chyba najlepsza część książki. Pokazuje jak trudno walczyć z wewnętrznymi przymusami i jak trudno odpoczywać. „ Bel far niente” - bardzo mi się spodobało. Choć to wcale nie jest takie proste, pozbyć się wyrzutów nicnierobienia :-) Jest to również cześć poświęcona jedzeniu, hm... Tak myślę od czego zacząć? Może od lodów cynamonowo imbirowych, którymi zajadała się bohaterka w Rzymie ;-) Tym bardziej, po ostatnich  zapewnieniach koleżanki mojej, że po lodach się nie tyje. Podobno organizm spala więcej niż mu dostarczymy, żeby się po zjedzeniu ogrzać ;-DDD 


Lody cynamonowo imbirowe
200 ml mleka
500 ml śmietanki 30 %
5 żółtek
100 g cukru
cukier wanilinowy
kora cynamonu ( długości ok. 5 cm)
świeży imbir ( kawałek ok. 3 cm. obrany i pokrojony na plastry)
łyżeczka mielonego cynamonu
szczypta soli
Mleko zagotować z korą cynamonu i imbirem. Gotować na bardzo małym ogniu ok. 10 min. następnie przecedzić. Żółtka ubić z cukrem i dodać jeszcze ciepłe mleko. Dalej ubijać, aż wszystko się dokładnie połączy. Śmietankę ubić z cukrem wanilinowym i dodać żółtka z mlekiem, sól. Dokładnie wymieszać. Zamrażać ok. 4 h. 
Ja nie mam maszynki do lodów, więc wyciągałam je co godzinę i mieszałam, żeby miały ładną fakturę.
Ojejku! Smak absolutny! A trochę obawiałam się „szczypiącego” i gorzkawego imbiru;-)
Teraz już wiem dlaczego Elizabeth wracała po te lody, nawet po kolacji...
I mam ochotę zostawić wszystko i ... przynajmniej odnaleźć siebie.

Proszę, jeżeli czytasz mojego bloga, pozostaw po sobie ślad.
Pozdrawiam.

4 komentarze:

  1. O tak, dobra ksiązka jest bezcenna, a lato kojarzy mi się z "Pod słońcem Toskanii" uwielbiam ją i jutro zdejmę z półki, odkurzę i zanurzę się w nią po raz kolejny :) i zanotuję tytuł ksiązki którą polecasz, czuję się zachęcona do jej przeczytania a te lody mmmmmm czuję ich smak zmysłem wyobraźni :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Betsy - Jeżeli lubisz "Pod słońcem Toskanii" to polecam również "Codzienność w Toskanii"najnowszą książkę tej samej autorki.
    A ja zachwycam się Twoją ważką w małych łapkach;-)

    Grigio - niente affatto guotidiano ;-)Benvenuto, io anche saluti, buona giornata!!!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dorotko dziękuję za info, muszę się zaopatrzyć w tą książkę, uwielbiam toskańskie klimaty :) Miło mi, że ważka Ci się podoba :)

    Pozdrowienia

    OdpowiedzUsuń