poniedziałek, 9 sierpnia 2010

Gofry jak kiedyś.

Nigdy nie rezygnuj z celu tylko dlatego, że osiągnięcie go wymaga długiego czasu. Czas i tak upłynie. 
H. Jackson Brown


Kiedyś jak byłam dzieckiem mieliśmy w domu gofrownicę. Mama co jakiś czas mieszała ciasto na gofry, odstawiała żeby dojrzało i wyciągała gofrownicę z głębin szafki. Było to urządzenie stare o bardzo małej mocy a gofry piekły się i piekły. Wychodził jeden wielki gofr w kształcie kwiatka, którego można było porozcinać na serduszka.
Same gofry były pyszne, ale zapach ... jaki rozprzestrzeniał się po całym domu, doprowadzał mnie wręcz do obłędu ;-)  Dzielnie czekałam na swoją kolej, by zjeść słodkiego gofra posypanego cukrem pudrem. Taka wersja wtedy najbardziej mi odpowiadała. Ale lubiłam również takiego z solidną porcją bitej śmietany no i oczywiście malinami ;-) 
Mam gofrownicę. I upiekłam gofry, które przeniosły mnie w miły świat wspomnień. Mają taki sam kształt jak te, które piekła moja Mama i pachną równie obłędnie. Całe szczęście, że pieką się trochę szybciej ...
Moje dzieci właśnie stoją w kolejce



Gofry tradycyjne ( takie jak kiedyś)
300 g mąki
3 jaja
400 ml mleka
50 g cukru
łyżka proszku do pieczenia
łyżka cukru wanilinowego
100 g masła stopionego i przestudzonego
szczypta soli
Ciasto jest podobne do ciasta naleśnikowego. Może trochę bardziej gęste. Najpierw ubijamy jaja z cukrem i waniliną, dodajemy mleko, mąkę z proszkiem masło i sól. Wszystko dokładnie łączymy i odstawiamy przynajmniej na godzinę. Pieczemy gofry w nagrzanej  gofrownicy.
Najlepsze z cukrem pudrem , śmietaną , owocami.
Pozdrawiam;-)

2 komentarze:

  1. chętnie stanęłabym w takiej kolejce.. nie pamiętam nawet kiedy ostatnio jadłam gofry. domowe tym bardziej.. u babci, na wsi. w naszym Domu nigdy jej nie było. i może dobrze.. zbyt często bym je robiła;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Doskonale Cię rozumiem. Ja na szczęście mam 3 Nieletnich Smakoszy. Mogę się delektować przygotowaniem smakołyków, zapachami, patrzeniem jak znikają w małych brzuszkach. Czasem coś zostanie dla mnie;-) Czasem usłyszę słowa "baldzio" Cię kocham. I właściwie już nic więcej nie potrzeba...

    OdpowiedzUsuń