piątek, 30 kwietnia 2010

Łazanki


Czasem nie doceniamy tego co mamy, a tuż za rogiem ktoś zrobiłby wszystko, by być na naszym miejscu.

( ... )


- Jaki piękny koperek.
- To krajówka proszę Pani, krajówka.

Krajówka? O jejku... to co my jemy zimą i wczesną wiosną? A to właśnie wtedy najbardziej nam brakuje koloru, sałatki greckiej, bakłażanów, pomidorów, itd... marzy nam się kuchnia śródziemnomorska.

A ja dzisiaj proponuje nasze, swojskie, polskie łazanki. Leniwe, łatwe?No niby tak, jedyny problem polega na tym, że właściwie wszystko trzeba ugotować osobno i później połączyć.

Jest to danie bardzo proste. Podstawa to kapusta, makaron, boczek. Ja czasem dodaję pieczarki lub leśne grzyby i zawsze dodaje koperku „ krajówki” ;-)


Łazanki

( ok. 4 porcje)

¼ główki kapusty

250 - 300 g makaronu ( ja lubię rurki)

ok 200 g boczku wędzonego

cebula

½ pęczka koperku

sól, pieprz.

Kapustę grubo pokroić zalać wrzątkiem i ugotować. Makaron ugotować wg. przepisu na opakowaniu. Boczek pokroić w paseczki lub kostkę i zeskwarzyć ( najlepiej zrobić to w największym garnku i później wszystko razem w nim połączyć) Jeżeli z boczku zacznie wytapiać się tłuszcz dodać pokrojoną cebulę i zeszklić. Wszystko razem połączyć. Doprawić solą, pieprzem. posypać koperkiem. Jeżeli boczek był mało tłusty, można dodać plasterek masła.





środa, 28 kwietnia 2010

Uwaga wiosna.


Szczęście w życiu składa się z drobiazgów: krótkich chwil dobroci, pocałunku, uśmiechu, życzliwego spojrzenia, czy serdecznego komplementu.

Samuel Coleridge - Taylor


Zimne słońce poranka, bezchmurne niebo i obietnica pięknego ... wiosennego dnia.

Ostatnie dni spędziłam na moim kawałku ogródka i poczułam... zapach - mokrej trawy, przekopanej ziemi, brudnych trawników i świeżej zieleni. Dziś rano przypomniałam sobie jak ja to uwielbiam.

Dziś rano przypomniałam sobie, że jest wiosna. Przestraszyłam się, że za chwilę przegapię kwitnące tulipany i drzewa owocowe. Zapach, tej prawdziwej wiosny, nie kalendarzowej - intensywny, trochę jak las tropikalny, wilgotny. Balsam dla duszy. Ojejku ! A jeszcze wczoraj były tylko pąki na drzewach.

I to też lubię w wiośnie, to coroczne zadziwienie i radość, jaką ze sobą niesie. Żadna inna pora roku tak nie cieszy drobiazgami - latem wszechobecna zieloność już nikogo tak nie zadziwia i nie cieszy tak każdy promyk słońca.


Polecam kolejne ciasteczka do puszki:


Orzechowe pieguski

180 g mąki

1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

szczypta soli

80 g miękkiego masła

50 g cukru pudru

50 g cukru trzcinowego

1 op cukru wanilinowego

1 jajko

1 łyżka śmietany


80 g gorzkiej czekolady drobno pokrojonej

80 g orzechów włoskich bardzo drobno pokrojonych lub zmielonych

30 ładnych całych połówek orzechów włoskich do przybrania


Mąkę przesiewamy z proszkiem i solą. Miękkie masło dokładnie miksujemy z cukrami, jajem i śmietaną. Później wsypujemy mąkę i orzechy, miksując na wolnych obrotach. Na koniec dodajemy posiekaną czekoladę i za pomocą łyżki lub szpatułki mieszamy z ciastem. Ciasto jest gęste i klejące. Miskę z ciastem, przykrytą przezroczystą folią wstawiamy na ok. 30 min do lodówki.

Rozgrzewamy piekarnik do 180ºC. Ciasto delikatnie wałkujemy, właściwie rozpłaszczamy na ok 1 cm , wycinamy ciasteczka i delikatnie przyciskając układamy na ciasteczkach cząstki orzechów włoskich ( część ciasteczek można upiec bez orzechów i po upieczeniu lekko posypać cukrem pudrem). Pieczemy przez ok. 10 min.


wtorek, 27 kwietnia 2010

Rytm życia...


To nie w nowościach, lecz w przyzwyczajeniach znajdujemy największe przyjemności

Raymond Radiguet



Wielka rzecz w małych rzeczach.

Rytuały, które można wykonywać z zamkniętymi oczami. Może przyzwyczajenia.

Nadają życiu rytm, jak tykanie zegara. Jest w nich coś magicznego. Pozwalają myśleć że wszystko jest w porządku.

Pierwszy łyk gorącej kawy lub kubek gorącej herbaty z sokiem malinowym, jakie to wspaniale, że zawsze smakuje tak samo. Pudełka z kanapkami do szkoły i przedszkola. Kolejny dzień...

Jak najbardziej lubisz jeść mufinki? Lubie przełamywać jeszcze ciepłe na pół. Uwielbiam piętki chleba i okruchy ciasta, które pozostały zapomniane na blaszce ;-)



Mufinki z bananami.


250 g mąki pszennej

120 g cukru pudru

1 łyżeczka proszku do pieczenia

1/2 łyżeczki sody

1 duże jajko

5 łyżki oleju

200 g maślanki lub płynnego naturalnego jogurtu

2 łyżeczki kandyzowanej skórki pomarańczowej

2 duże banany,bardzo dojrzałe, rozgniecione widelcem

80 g mlecznej czekolady, drobno pokrojonej



Piekarnik nagrzać do temp. 190 st C.

Przygotować formę do mufinków - wysmarować ją oliwą lub wyłożyć papilotkami.

Mąkę, cukier, proszek i sodę wsypać do miski.

W drugiej misce zmiksować jajko, olej, maślankę i skórkę pomarańczową. Wsypać suche składniki i szybko wymieszać. Dodać czekoladę oraz rozgniecione widelcem banany. Wymieszać łyżką.

Ciasto przelać do formy mufinkowej, i wstawić do gorącego piekarnika. Piec 20 minut.



niedziela, 25 kwietnia 2010

I wszystko od nowa...


Kochać i tracić, pragnąć i żałować

Padać boleśnie i znów się podnosić

Krzyczeć tęsknocie „precz” i błagać „prowadź”

Oto jest życie: nic, a jakże dosyć...

L. Staff

Kiedyś uwielbiałam trochę wcześniej wstać i uporządkować swoje myśli. Uwielbiałam wiosenne słońce, które wkrada się przez żaluzje i sny, które nie zdążyły jeszcze odlecieć. Dzisiaj są Tacy, którzy zawsze wstają przede mną i domagają się natychmiastowej uwagi. Porządkuje swoje myśli, porządkując rzeczy dookoła i nadając codziennemu życiu odpowiedni bieg. Problem polega na tym , że mój 6 miesięczny zakwas zepsuł się, odmówił współpracy. A ja już chciałam mu urządzić rocznicowe przyjęcie. Może jakieś święto chleba:-(

Muszę zaczynać od nowa.

Jak robię zakwas chlebowy?

Potrzebna jest żytnia mąka, letnia woda, słoik i trochę ( dużo) cierpliwości.

Zaczynamy!

Do litrowego słoika należy wsypać:

100 g mąki żytniej najlepiej razowej( typ 2000)

100 ml letniej wody

Wszystko dokładnie zamieszać, ja mieszam jedną końcówką miksera, tak żeby nie było żadnych grudek. Pozostawić w spokoju na 24 h, w temperaturze pokojowej, przykryty ściereczką, gazą lub folią ( nie wolno go szczelnie zakręcać bo padnie)

Po tym czasie dokarmić zakwas:

50 g mąki

50 ml wody

Znowu dokładnie wymieszać i tak przez 4 dni. Zakwas pachnie kwaskowato i wyraźnie żyje (bąbelkuje, tworzy się piana) czasem bardziej opada, czasem bardziej wyrasta. Czwartego dnia po dokarmieniu, jeśli zacznie ładnie babelkować można rozpocząć wyrabianie ciasta chlebowego. Na młodym zakwasie najlepiej upiec chleb z większą ilością zakwasu i odrobiną drożdży np. chleb codzienny.

Zakwas przechowujemy w lodówce jednak należy pamiętać, że nie wolno go szczelnie zakręcać – potrzebuje powietrza.

Zakwas przed każdym pieczeniem należy „nakarmić”, żeby miał siłę pracować. Trzeba wyjąć go z lodówki, pozostawić na chwilę żeby ochłonął i dodać do niego mąki i wody w takiej samej ilości ( ja dodaję zawsze ok. 1/3 szklanki mąki i tyle samo wody)

Jeśli nie mamy zakwasu to polecam:

Chleb tostowy.

20 g drożdży

łyżeczka cukru

450 ml mleka lub wody ( ja mieszam mleko z wodą)

750 g mąki pszennej

2 łyżeczki soli


Mąkę wsypać do dużego garnka lub miski zrobić dołek, wkruszyć drożdże, posypać cukrem, zalać mlekiem( najlepiej letnim ale nie gorącym!). Pozostawić na ok 10- 15 min. Dodać sól i dokładnie zagnieść cisto. Jest ono dosyć gęste ale gładki i elastyczne. Przykryć szczelnie ściereczką lub folią i pozostawić na 1,5h. Po tym czasie ciasto wyłożyć na blat, uformować wałek, podzielić na pół i włożyć do dwóch keksówek. Odstawić do wyrośnięcia na 1h.

Piec w piekarniku nagrzanym do 200 stopni ok 40 min. Na dno piekarnika koniecznie włożyć naczynie z wodą, żeby piekarnik był naparowany.

Chleb jest bardzo delikatny. Doskonale nadaje się na tosty. Długo utrzymuje świeżość, choć jest to jasny pszenny chleb.


wtorek, 20 kwietnia 2010

Na rozdrożu.


Jeśli nie masz spokoju w sobie, nigdy nie znajdziesz go na zewnątrz.

Marvin Gaye


Kim jestem i czego pragnę? - ha,ha,ha - jakież to banalne pytanie. Spróbuj odpowiedzieć. W głowie chaos, zaczyna się kolejny dzień, zegar tak jakoś dziwnie szybko przesuwa swe wskazówki, dzieci się kłócą, na ulicy korek. W pracy coś nie wyszło tak jak chciałam, jeszcze muszę zrobić zakupy, muszę..., muszę...I jeszcze te rozmaite, wszędobylskie myśli.

Jak w tym całym biegu wiedzieć czego chcę?

Czasem boję się, że kolejne moje działania to niekończące spełnianie listy pragnień ale nie moich.

Spokój wewnętrzny oraz wyciszenie – tego brakuje najbardziej.

Głęboki oddech i kilka minut błogiego stanu niemyślenia. Ha! To wcale nie jest takie proste. Myśli cały czas wędrują, więc trzeba się w nie wsłuchać. Sprawy nie dokończone, emocje, które ryją w głowie ścieżki, lęk, jakieś przebłyski radości. Własne myśli, pragnienia, co niepokoi a co przynosi spokój. Echo wszystkiego co się we mnie dzieje.

Spokój wewnętrzny to ogromna siła ale wymaga odwagi. Trzeba się na chwilę zatrzymać, zaczekać na siebie i udać się podróży do własnego wnętrza. Nie jeden raz. Czasem jest to trudne, bo można znaleźć w sobie coś, czego lepiej byłoby nie widzieć.

Może pojawić się chęć powrotu na pewne rozstaje dróg, by jeszcze raz przeczytać uważnie napisy na drogowskazach i pójść w innym kierunku...

Ja ostatnio im więcej wiem tym mniej wiem. No i kolejny banał w tym tekście ;-)


Dalekie podróże są męczące, więc polecam.

Rogaliki nugatowe

100 g miękkiego masła

200 g nutelli

jajo

cukier wanilinowy

300 g mąki

½ łyżeczki proszku do pieczenia

szczypta soli


Miękkie masło zmiksować z nutellą, dodać jajo, cukier, sól i jeszcze raz dokładnie zmiksować. Dosypać mąkę z proszkiem i zagnieść ciasto. Uformować kulę zawinąć w folię i włożyć do lodówki na 1-2 h. Po tym czasie z ciasta uformować wałek, podzielić go na ok. 80 części. Z kawałków ciasta formować wałeczki o długości ok 5 cm i zaginać w rogaliki.

Piec w nagrzanym piekarniku 180 stopni ok.10 minut.

Rogaliki można posypać cukrem pudrem lub ozdobić rozpuszczoną białą czekoladą


sobota, 17 kwietnia 2010

Superwoman czy zagubiona kobieta.


"Nie ma innej drogi by odnaleźć siebie jak ta, żeby choć raz całkiem się od siebie uwolnić" E. Spranger


Nauczyła się godzić życie osobiste z zawodowym. Perfekcyjnie wyczuwa potrzeby innych, potrafi zadbać o wszystko i wszystkich tylko nie o siebie. Czy to skromność ... czy może grzech zaniechania. Troszcząc się o innych sama potrzebuje pomocy! A co w duszy gra ? Pochowane urazy, pretensje, niewyrażone żale, nierozwiązane konflikty, niepodjęte decyzje. Strach otwierać!

Jeżeli w dzieciństwie lub długo nie miała poczucia że jest ważna czuje się bezpieczniej krzątając się wokół tronu niż zasiadając na nim. Nie ma prawa do słabości . Prośba o pomoc to wypadnięcie z roli. Przecież zawsze jest coś ważnego do zrobienia. Ważniejszego niż przyjrzenie się sobie. Są role, w które trzeba wejść – matki, żony, gospodyni domowej, pracownicy – a gdzie ja? Wiele masek - nie ma twarzy.

Jeśli jest źle, pojawia się mur - zamiast go przeskoczyć lub obejść, ucieka w zajęcia, dzięki którym wierzy, że jest użyteczna – pieli trawę pod murem ;-(

Zmiana oczywiście jest możliwa, tylko zmienić możemy to, czego jesteśmy świadomi. Nie możemy również mylić doraźnego odreagowania ze świadomym dbaniem o siebie. To nie może być chwilowe poprawienie nastroju, tylko systematyczne dbanie o siebie, odkrycie swoich potrzeb, ukrytych, stłamszonych. Jeżeli brak takiej uważności na siebie samą to choć wszystko na pozór się kręci, pojawia się bezsenność, zmęczenie, brak radości, bóle głowy – to ciało krzyczy zaopiekuj się mną!

Tylko musi się sama, sobą zaopiekować.


Łatwo powiedzieć, jednak trudno, bardzo trudno pogodzić się z tym, że nie ma księcia, który zaprosi na bal. Jak trudno zrozumieć, że trzeba samą siebie zaprosić.

Zagubiłam się...





Jednak przepisy pamiętam i polecam.

Migdałowe czekoladki


50 g rodzynków (drobnych)

2 – 3 łyżki rumu

200 g mlecznej czekolady

75 g migdałów pokrojonych w słupki

łyżka kandyzowanej skórki pomarańczowej



Rodzynki zalać rumem i odstawić na noc. Czekoladę roztopić w kąpieli wodnej (wkładając garnuszek z czekoladą do garnka z gorącą wodą). Lekko wystudzić i dodać migdały, rodzynki i skórkę pomarańczową, Formować łyżeczką kulki, układać na folii aluminiowej lub uformować wałek zawinąć w folię, dobrze schłodzić i kroić bardzo ostrym nożem na talarki.


środa, 14 kwietnia 2010

Sezamki

Szczęście nie jest przecież stanem wiecznym. Zresztą też i nie okresowym. Szczęście to po prostu taki skurcz serca, którego doznaje się czasami, kiedy człowieka przepełnia taka radość, że wprost trudno ją znieść. Znika równie szybko jak się pojawia. I nie ma go, dopóki nie nadejdzie znowu, by sprawić, że człowiek uzna życie za najwspanialszy dar.

Margit Sandemo „Saga o Ludziach Lodu” 


Pierwsze wzmianki o uprawie sezamu pochodzą z Babilonu, gdzie został opisany jako "przyprawa bogów". Natomiast w Afryce  ziarno sezamowe jest  symbolem powodzenia, stąd nazwa ciasteczek ;-)  Hm! Tak naprawdę to nie wiem  jakie jest natężenie tego szczęścia i czy należy to ziarno sezamowe jeść, czy chować pod poduszkę. Jednak  gwarantuję, przynajmniej minimalne poczucie szczęścia -  równe  czasowi chrupania tych sezamowych ciasteczek  :-D Przyznam, że są to chyba najbardziej ulubione ciasteczka moich dzieci. Naprawdę wyśmienite.

Warto jeszcze dodać, że ziarno sezamowe zawiera sesamol i sesamolinę, które są najlepszymi znanymi naturalnymi przeciwutleniaczami, sprawiają, że komórki ludzkiego ciała wolniej się starzeją. 



Ciasteczka szczęścia


100 g  sezamu

100 g masła

1/3 szkl.  białego cukru

1/2 szkl jasnego brązowego cukru

1 duże jajko

1 opakowanie cukru wanilinowego 

1 i 1/4 szkl mąki

1/2 łyżeczki proszku do pieczenia

szczypta  soli

1/4 łyżeczki cynamonu


Połowę sezamu uprażyć na suchej patelni ( czekamy aż sezam zacznie lekko pachnieć, nie ma potrzeby go rumienić). Utrzeć masło z 2 rodzajami cukru i cukrem waniliowym. Dodać jajko. Wymieszać mąkę z proszkiem, solą oraz cynamonem i stopniowo dodawać do ciasta nadal ucierając. Na koniec wmieszać do ciasta uprażony sezam. Wstawić je na minimum 1h  do lodówki. 

Nagrzać piekarnik do 190ºC. Ciasto wyjąć z lodówki i wałkować  na grubość ok 0,5 – 1 cm. Wycinać małe kółka, obtaczać w pozostałym sezamie, kłaść na blaszkę wyłożoną papierem do pieczenia. Układać na blaszkach, zachowując dość duże odstępy miedzy ciasteczkami.

Piec ok. 10-15 min, aż będą złote. Zaraz po upieczeniu są dosyć miękkie jednak jak stygną stają się bardzo chrupiące.


wtorek, 13 kwietnia 2010

Dobre a brzydkie

Nie ważne jest co widzisz, istotne jest co dostrzega twój umysł.

A.G.Kamieński


Są czasem takie dania, którym daleko do tytułu miss. Ale nie raz już się przekonałam o tym, że brzydkie, szarobure rzeczy, są pyszne. Pamiętam, kupiłam kiedyś torebkę  ciasteczek, które nazywały się „ Dobre a brzydkie”. 

Ciasteczka, które dzisiaj proponuję są bardzo do nich podobne.  Może trochę  bardziej wilgotne w środku i z wyczuwalnymi cząstkami migdałów.


Ciasteczka dobre a brzydkie

2 białka

200 g cukru

175 g mielonych migdałów


W misce ubić sztywną pianę z białek, wsypać cukier i dalej ubijać aż masa stanie się błyszcząca. Następnie dodać migdały, ostrożnie wymieszać. Przełożyć masę do i woreczka do dekorowania z nakładką o średnicy 1 cm i wyciskać na papier makaroniki o długości około 7,5 cm, pozostawiając między nimi przerwy, żeby mogły wyrosnąć podczas pieczenia. Piec w piekarniku rozgrzanym do temperatury 180°C przez 10-15 minut, aż będą złociste. Ciasteczka są chrupiące na zewnątrz w środku lekko wilgotne.


poniedziałek, 12 kwietnia 2010

Z miłości do...


Śpieszmy się kochać ludzi tak szybko odchodzą

ks. J. Twardowski



Wydarzenia ostatnich dni uczą mnie pokory.

Śpieszmy się rozumieć ludzi...

Starajmy się poznać ludzi...

Nie krytykujmy ludzi...

Tragedie paraliżują ale czasem wyzwalają wyrozumiałość. Przypominają, że trzeba być dobrym bo przecież każdy kogo spotkamy - toczy jakaś ciężką wewnętrzną walkę.

Jakże wymowne stają się słowa - nikt nie zna dnia ani godziny.

Wydarzenia z ostatnich dni tak bardzo przypominają mi tragedię mojej rodziny sprzed 3 lat.

Wydarzenia ostatnich dni uczą nas, że nie należy odkładać rzeczy na później, bo możemy nie mieć okazji ich zrobić, już nigdy ... To tak oczywiste a ja właśnie, cały czas próbuję się tego nauczyć...


Ciasteczka z masłem orzechowym

100 g masła

100 g cukru ( dodałam trzcinowego)

160 g masła orzechowego (najlepiej z kawałkami orzeszków)

cukier wanilinowy

1 jajko

150 g mąki pszennej

1/2 łyżeczki sody

do ozdoby fistaszki


Wszystkie składniki dokładnie połączyć, najlepiej przy pomocy miksera. Masa będzie dosyć gęsta, klejąca.

Przykryć miskę folią spożywczą i schłodzić masę w lodówce przez godzinę (można też wstawić do lodówki na całą noc).

Piekarnik nagrzać do 180 stopni. Ciasto rozwałkować na grubość ok 0,5 cm. i wycinać ciasteczka. W każde ciastko włożyć orzeszka

Wstawić do piekarnika i piec 12-15 minut.

Ciasteczka są bardzo kruche i delikatne lekko słone.


.

środa, 7 kwietnia 2010

Życie nie jest proste

Kto jest dobry? Kto zły? Nie ma ludzi dobrych i złych, są tylko złe albo dobre uczynki. I ludzie, którzy miotają się między nimi.

Eric Emmanuel Schmitt


Gdzieś na pograniczu pamięci i zapomnienia, pomiędzy światłem a cieniem stojąc, bosą stopą na ziemi uświadamiamy sobie dramat istnienia. Konieczność nieustannego wyboru między postępowaniem dobrym a postępowaniem złym. Najczęściej  nie zdajemy sobie nawet sprawy z tego, że wyboru takiego dokonujemy, bo jest on dla nas oczywisty. Jednak czasem pojawiają się problemy, dylematy wręcz dramatyczne.

Dobro i zło bez jednego nie ma drugiego, wyznaczają porządek świata.

Gdyby to takie łatwe było to świat kręcił by się jak płyta gramofonowa. Niestety często różne sytuacje oraz uczucia nie pozwalają nam precyzyjnie określić lub odróżnić owych pojęć.Czasem rozum spiera się z sercem.

Oczywiście wszyscy wiemy, że powinniśmy wystrzegać się zła, wszyscy wiemy jak ważne jest, aby wszystko to, co robimy, nie wyrządzało nikomu krzywdy, natomiast uszczęśliwiało innych. A co jeżeli cokolwiek zrobimy, Ktoś będzie cierpiał. Do tego dochodzą zobowiązania. Często podjęcie wyboru bywa niemożliwe lub po prostu niewłaściwe.

Dokonałam dramatycznego wyboru, mogę tego żałować do końca życia. Ktoś cierpi. Potrzebuję , POTRZEBUJĘ wiary, że nic w naszym życiu nie dzieje się przypadkiem, że potrzebne są małe i wielkie nieszczęścia, potrzebne do szczęścia.

„Gdy jesteśmy szczęśliwi, zawsze jesteśmy dobrzy, ale gdy jesteśmy dobrzy, nie zawsze bywamy szczęśliwi” ( O. Wilde)

Nie jestem pewna kiedy tu pojawi się coś nowego dzisiaj jednak gorąco polecam mój ulubiony chleb.


Ciemny żytni z kminkiem

( M. Zielińska, Domowa piekarnia)


zaczyn

50 g zakwasu

220 g razowej mąki żytniej

230 ml wody

Wszystkie składniki wymieszać, przykryć i pozostawić na ok. 10 h.


100 g otrąb

200 ml wrzątku

2 łyżki kminku

Wymieszać, przykryć i pozostawić na ok. 10 h.


Ciasto chlebowe

zaczyn

namoczone otręby

350g mąki żytniej razowej (z tego 2 łyżki uprażyć na suchej patelni)

150g mąki żytniej chlebowej

300ml wody letniej (ok. 1,5 szklanki)

2 łyżki ciemnego brązowego cukru ( muscovado )

1 łyżka soli

Wszystkie składniki dokładnie wymieszać. Tego ciasta nie trzeba długo mieszać. Powinno być dosyć luźne, jeżeli trzeba należy dodać trochę więcej wody.

Ciastem wypełnić dwie keksówki do ok 2/3 wysokości. Posmarować wierzch wodą, przykryć i pozostawić do wyrośnięcia. Chleb powinien wyrosnąć do brzegów foremki.

Chleb wstawić do gorącego ( 240stopni), naparowanego piekarnika  na 15 min. z termoobiegiem. Później zmniejszyć do 200 stopni i dopiekać ok. 30 min. 

Najlepiej smakuje dopiero następnego dnia, świeżość zachowuje do tygodnia.

Jest to mój ulubiony chleb, doskonały. Gorąco polecam!!!


sobota, 3 kwietnia 2010

Spokojnych Świąt

Żeby wszystkim było wiosennie, słonecznie i świątecznie. 

Żeby oczy zachwycały kolorowe pisanki i wielkanocne baranki. 

Niech Śmigus -Dyngus jak co rok, wodę na Nas leje, 

Zmartwychwstały przyniesie radość, pokój i nadzieję. 

A zajączek... ;-)


Baba drożdżowa

25 dag mąki

30 g drożdży

3/4 szklanki mleka

4 żółtka

80 g cukru

cukier wanilinowy

80 g masła

łyżka skórki pomarańczowej

szczypta soli


Zmieszać drożdże z łyżką cukru i mleka, pozostawić żeby podrosły.

Mąkę zaparzyć bardzo gorącym mlekiem i dokładnie wymieszać.

Masło stopić. Żółtka utrzeć z cukrem. Następnie wszystko dokładnie połączyć, dodać sól  i skórkę pomarańczową. Pozostawić na ok ½ h. Przełożyć do foremki ( moja ma 22 cm. średnicy) i pozostawić znowu na ok. ½ h. Piec w piekarniku nagrzanym do 180 stopni ok 40 minut. Po upieczeniu można polukrować lub posypać cukrem pudrem.


czwartek, 1 kwietnia 2010

Nie masz pomysłu na...

Raz wybrawszy, codziennie wybierać muszę.

św. Augustyn 



Każdy dzień jest NOWY

Każdy dzień pełen myśli i przemyśleń

Tych potrzebnych i tych mniej....

Każdego dnia coś się dzieje

Każdego dnia jestem starsza

Pełno chwil i emocji tych i tamtych...

Z każdym dniem staję się mądrzejsza, głupsza?

Z każdym dniem podejmuję decyzje

Nie ma poprawek, powtórek


Każdy dzień pełen uczuć, łez i śmiechu...

Każdego dnia jestem bliżej niż dalej...

W każdym dniu wiesz co ...




Tak sobie myślę: co na obiad?


Kurczak w cieście naleśnikowym


500 g filetów z piersi kurczaka

czosnek, sól, pieprz

Filety z kurczaka dokładnie opłukać usunąć błonki i każdą pierś podzielić na 3 – 4 części. Roztłuc delikatnie i przyprawić. Ja proponuję czosnek i sól, dobrze smakuje również tymianek i zioła prowansalskie. Pozostawić na ok. ½ h.


Ciasto naleśnikowe

jajo

¼ szklanki wody

¼ szklanki mleka

2 łyżki oleju

łyżeczka soli

ok. ½ szklanki mąki

Wszystkie składniki dokładnie połączyć. Ciasto powinno mieć  lekką konsystencję.

Kurczaka  zanurzać w cieście i układać na  rozgrzanej patelni ( piekłam na patelni teflonowej, więc nie używałam już oleju).

Piec należy kilka minut z każdej strony, na średniej temperaturze palnika.

Mięso w naleśnikowej otoczce jest bardzo aromatyczne i soczyste, zachowuje cały swój smak.