Uszczęśliwianie innych jest marzeniem ludzi szczęśliwych.

Pewna kobieta uwielbiała dawać, pomagać, czuła się naprawdę szczęśliwa gdy uszczęśliwiała innych. Najbardziej lubiła uszczęśliwiać tych, których kochała. Myślała, była przekonana, że tak ma być. Czego oczekiwała w zamian? Niewiele, ciepłego gestu, uśmiechu, ciepłego słowa no może trochę miłości.
Dawała, była szczęśliwa – co otrzymywała? Niewiele. Ciepłego gestu właściwie zabrakło, uśmiech czasem się pojawiał, miłość...
Sama się z sytuacją uporać nie mogła, więc zapytała o przyczynę
- Ale przecież nie musisz tego robić, nie proszę Cię.
- ......
***
Mijały lata, przyzwyczaiła się. Myślała, była przekonana, że tak ma być. Dawała innym, dawała trochę inaczej. Już właściwie nie oczekiwała.
Tak bym chciała żeby znów jej się chciało.
No cóż, gdzie jest granica dawania, gdzie jest granica brania.
Niby oczywistą sprawą jest, że w relacji dawania z braniem jedna strona więcej inwestuje, tylko czy jest możliwa harmonia doskonała w takim stanie? Myślę, że z powodzeniem można powiedzieć, że nie ma. Poprzez nieustanne dawanie i branie możliwa jest wymiana między ludźmi, ale tylko wtedy, kiedy obie strony dają i biorą w miarę równym stopniu, bo ostateczna równowaga jest praktycznie niemożliwa, ale skrajnie zaburzona równowaga i dysproporcje wywołują konflikt, związki międzyludzkie ulegają destrukcji. Jeżeli jeden z partnerów zdecydowanie więcej inwestuje niż drugi, to wynikają w takiej sytuacji napięcia lub wycofanie się, rezygnacje jednego.
To tak jak na huśtawce na której po jednej stronie siedzi ten kto daje a po drugiej ten, który bierze. Przecież nikt nie lubi być długo na dole lub tylko na górze:-) Sami huśtać się nie możemy bo któż by był przeciwwagą.
Można by też powiedzieć - no cóż chcesz to daj nie chcesz nie dawaj. Jeżeli dajesz nie wypominaj, nie oczekuj, że ktoś się odwdzięczy jeżeli się odwdzięczy będziesz mile zaskoczony. Ale człowiek jest tylko człowiekiem i nie jest doskonały, nawet wtedy gdy naprawdę ma dobre serce.
Co na podwieczorek?
Sezamowiec z chałwą
( wymaga pracy;-)
2,5 szkl. mąki
20 dkg masła
¾ szkl. cukru pudru
łyżeczka proszku do pieczenia
cukier wanilinowy
5 żółtek
Z podanych składników zagnieść ciasto i podzielić na dwie części. Rozwałkować na papierze do pieczenia przyciętym do wielkości formy.
Pierwszy placek:
5 dkg masła
2 łyżki miodu
łyżeczka cukru pudru
20 dkg ziarna sezamowego
Wszystkie składniki chwilę smażymy w garnku i wykładamy na pierwszą część rozwałkowanego ciasta. Pieczemy na złoty kolor
Drugi placek:
5 białek
szkl. cukru
10 dkg kokosu
powidła
Ubić pianę, dodać cukier, dodać kokos. Drugą część rozwałkowanego ciasta posmarować powidłami i masą z białek, upiec na złoty kolor.
Krem:
20 dkg masła
20 dkg chałwy
Zmiksować masło z chałwą.
Kremem przełożyć placki. Można polać czekoladą lub posypać cukrem.
Moje ulubione kwiaty
z pozdrowieniami dla wszystkich,
którzy czytają i mnie wspierają.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz