Czasem dopiero sekcja zwłok pokazuje, że ktoś miał skrzydła.
Wiesław Brudziński
Hm! Nasuwa mi się taka jedna myśl – ulubione książki z przepisami,tanie książki kucharskie ;) Ja uwielbiam czytać i oglądać , stary zeszyt z zapiskami przepisów mojej Mamy. Pożółkłe kartki - jeden w kratkę, drugi w szerokie linie i zapiski typu sernik cioci albo ciasto Marcina, no i oczywiście wspaniałe rysunki i szkice np: jak zawijać rogaliki i jak układać warstwy ciasta. Czasem zdarzają się zapiski typu „ garść” tego lub „ szczypta” tamtego, no i oczywiście zawsze dużo miłości. Przypomniała mi się jeszcze kuzynka, która po śmierci swojej Mamy znalazła taki zeszyt gdzieś w kuchennej szufladzie i robiła ciasta, pewnie często ze łzami w oczach. To był Jej hołd, zachowanie pamięci. My dzisiaj szukamy w internecie, kserujemy, kopiujemy...
Może warto odwiedzić Babcię i zapytać jak robi ciasta świąteczne lub pożyczyć jej zeszyt.
Keks z zapisków mojej Mamy
( na dwie keksówki 24 cm )
30 dkg mąki
30 dkg masła
20 dkg cukru
6 jaj
2 łyżki spirytusu lub octu
łyżeczka proszku do pieczenia
cukier wanilinowy
szczypta soli
Dużo bakalii „okulanych” w mące ( ok ½ kg ale może być więcej : skórka pomarańczowa, morele, orzechy włoskie, laskowe, migdały bez skórki, śliwki. Mogą być mieszanki keksowe, chociaż ja zawsze dosypuję orzechów;-)
Białka ubić na pianę.
Masło utrzeć z cukrem, dodawać po jednym żółtku, ucierać, dosypywać mąki z proszkiem aż do jaj wyczerpania. Na końcu dodać spirytus oraz pianę z białek ( najpierw łyżkę, potem resztę). Dodać bakalie i delikatnie wymieszać.
Piec w nagrzanym piekarniku 160- 180 stopni ok 1 godz.
Keks bardzo długo zachowuje świeżość.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz